– Cieszę się z pozytywnego nastawienia prezesa, bo jego udział zwiększyłby zainteresowanie tematem kongresu. Liczę też na udział posłów ze wszystkich klubów – mówi „Rz" Katarzyna Piekarska, posłanka KO i szefowa działającego ponad politycznymi podziałami Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Jest ona organizatorką planowanego przed wakacjami Kongresu Ochrony Zwierząt w Sejmie. Udział wstępnie zadeklarował Jarosław Kaczyński, który już w listopadzie zapisał się do zespołu Piekarskiej.
Podczas kongresu ma odbyć się kilka paneli. – Chcemy potraktować sprawy zwierząt bardzo szeroko: od transportu zwierząt przez występy w cyrkach, zagadnienia związane ze zwierzętami pracującymi w służbach aż po prawa zwierząt laboratoryjnych i – oczywiście – gospodarskich – zapowiada Piekarska.
Jaka będzie rola Kaczyńskiego? – Za wcześnie, by o tym mówić – ucina posłanka.
– Na razie możemy tylko mówić o wstępnym zainteresowaniu koncepcją kongresu. Nie ma jeszcze żadnej deklaracji prezesa – mówi z kolei Radosław Fogiel, zastępca rzecznika PiS. – Jednak nie można też ukrywać, że ochrona i dobrostan zwierząt leżą mu na sercu – podkreśla.
Prozwierzęce poglądy Kaczyńskiego znane są od dziesięcioleci. Już w latach 90. ostro wypowiadał się przeciw myśliwym. W sprawach związanych z ochroną zwierząt kilkakrotnie interweniował też po dojściu PiS do władzy w 2015 roku. Przykładowo w 2017 roku skłonił ówczesnego ministra środowiska prof. Jana Szyszkę do zmiany decyzji wprowadzającej moratorium na odstrzał łosi.