Kulejące przepisy antykorupcyjne w Sejmie

Z kadencji na kadencję coraz mniejszą uwagę przywiązuje się do oświadczeń majątkowych i innych regulacji służących transparentności posłów - ostrzegają eksperci.

Aktualizacja: 29.07.2020 14:19 Publikacja: 28.07.2020 21:00

Wicepremier Emilewicz (na zdjęciu w środku) i minister Michał Woś nie wysłali nawet usprawiedliwień.

Wicepremier Emilewicz (na zdjęciu w środku) i minister Michał Woś nie wysłali nawet usprawiedliwień.

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

– Opozycja powinna przedstawić białą księgę rozmontowywania przejrzystości parlamentu nie tylko w zakresie legislacji, ale też samych posłów – uważa Julia Pitera, była minister ds. korupcji w rządzie Donalda Tuska. Jej zdaniem ten drugi proces odbywa się w Sejmie ustawicznie i jest coraz bardziej widoczny.

Najnowszym przykładem jest decyzja Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych odnośnie do czterech posłów, którzy spóźnili się z oświadczeniami majątkowymi. Były wśród nich wpływowe postaci w partii rządzącej: wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, minister środowiska Michał Woś oraz wiceminister funduszy i polityki regionalnej Kamil Bortniczuk. Spóźnił się też polityk Konfederacji Robert Winnicki.

Dowiedz się więcej: Oświadczenia majątkowe posłów. Sejm gubi standardy

Komisja umorzyła ich sprawy, nie biorąc pod uwagę faktu, że Emilewicz i Woś nie wysłali nawet usprawiedliwień, a w przypadku Winnickiego jest to już drugie spóźnienie. Decyzja komisji oznacza, że posłowie nie dostaną upomnień czy nagan, a jedynie stracą niewielką część uposażenia: 267 zł za każdy dzień spóźnienia. Dyrektor programowy fundacji ePaństwo Krzysztof Izdebski zauważa, że spóźnieniom posłów sprzyja dziurawe prawo, przewidujące dużo surowsze kary za błędy w oświadczeniach niż za ich niezłożenie. Dodaje, że niezależnie od złego prawa oświadczenia są coraz bardziej lekceważone.

– System od lat działa fatalnie, zaczynając od tego, że nie jest elektroniczny – mówi. – Zaś błędy i przeoczenia w oświadczeniach, zagrożone sankcją karną, przestają rodzić jakiekolwiek konsekwencje, o czym mogą świadczyć przykłady takich polityków jak Janusz Palikot, Jan Szyszko czy Michał Dworczyk – dodaje.

Przeczytaj: komentarz Michała Szułdrzyńskiego: Konwencja stambulska. Polska bez zgody

Jego zdaniem coraz większą fikcją stają się też rejestry korzyści, do których posłowie powinni wpisywać m.in. stanowiska pełnione w administracji i instytucjach prywatnych, darowizny i sponsorowane wyjazdy. Jeszcze kilkanaście lat temu rygorystycznie zamieszczali tam np. informacje o ulgach przy kupnie aut.

Jak to wygląda teraz? W lutym pisaliśmy, że prawie połowa rządu ignoruje rejestr, w przypadku ministrów prowadzony przez PKW. Wcześniej informowaliśmy, że prezes PiS Jarosław Kaczyński ani razu nie odnotował, że od lat jest na koszt partii chroniony przez firmę Grom Group.

Co na to rządzący? W październiku 2017 roku ówczesny minister koordynator służb Mariusz Kamiński zapowiedział ustawę o jawności życia publicznego, która miała ucywilizować kwestie oświadczeń i rejestrów korzyści, ale trafiła do rządowej zamrażarki i nigdy z niej nie wyszła.

W 2019 roku Sejm uchwalił ustawę o jawności majątku rodzin polityków. Była pokłosiem informacji, że w 2002 roku premier Mateusz Morawiecki kupił z żoną od Kościoła grunty, których wartość gwałtownie wzrosła. Ustawa jednak nie weszła w życie, bo prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.

Za to w połowie lipca posłowie dostali listy od Kancelarii Sejmu, z których wynika, że nie muszą już informować o dochodach z umowy zlecenia i o dzieło, a i tak dostaną pełne uposażenie poselskie. Sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”, a opozycja ostrzegała, że dzięki tej zmianie posłowie PiS będą mogli być wspomagani ze spółek Skarbu Państwa.

– Momentem zwrotnym w przejrzystości działania posłów była obniżka ich uposażeń. To był groźny zabieg, stanowiący pokusę do sięgania po dochody z innych źródeł – mówi Julia Pitera.

Zdaniem Krzysztofa Izdebskiego niejasne zasady są korzystne dla polityków z każdej strony sceny politycznej. W piątek za umorzeniem sprawy posłów, którzy spóźnili się z oświadczeniami majątkowymi, głosowała też opozycja.

– Opozycja powinna przedstawić białą księgę rozmontowywania przejrzystości parlamentu nie tylko w zakresie legislacji, ale też samych posłów – uważa Julia Pitera, była minister ds. korupcji w rządzie Donalda Tuska. Jej zdaniem ten drugi proces odbywa się w Sejmie ustawicznie i jest coraz bardziej widoczny.

Najnowszym przykładem jest decyzja Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych odnośnie do czterech posłów, którzy spóźnili się z oświadczeniami majątkowymi. Były wśród nich wpływowe postaci w partii rządzącej: wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, minister środowiska Michał Woś oraz wiceminister funduszy i polityki regionalnej Kamil Bortniczuk. Spóźnił się też polityk Konfederacji Robert Winnicki.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON
Polityka
Sejm podjął decyzję w sprawie języka śląskiego
Polityka
Andrzej Szejna: Prawo weta w UE? Nie ma zgody na całkowitą rezygnację