Portal CNN opisał treść kolejnego dokumentu o sytuacji Ujgurów – muzułmańskiej mniejszości w chińskim regionie Sinciang. Dokument wyciekł z lokalnego rządu i mówi o ścisłej inwigilacji mieszkańców oraz szukaniu pretekstów do prześladowań. Czy działania władz chińskich wobec Ujgurów mogą się zaostrzyć, gdy świat zajęty jest wyłącznie śledzeniem informacji o epidemii koronawirusa?
Cała uwaga i energia chińskich władz też koncentruje się teraz na koronawirusie. Jest to test dla przywódcy Xi Jinpinga i Komunistycznej Partii Chin. Sinciang z punktu widzenia władz to dziś kwestia trzeciorzędna, a może nawet piątorzędna.
Nowy dokument zrobi wrażenie na świecie?
Ta kwestia już dawno zwróciła uwagę za granicą. Bez trudu można znaleźć informacje na temat obozów pracy w tym regionie. Prawie milion Ujgurów znalazło się w odosobnieniu i jest prześladowanych. Prowadzona jest tam sinizacja, czyli wprowadzanie coraz więcej Chińczyków narodowości Han, podczas gdy Sinciang w większości zamieszkuje turkojęzyczna mniejszość. Jest to proces trwały i stały, niestety nieco podobny do sytuacji w Tybecie. Dla uzasadnienia swoich działań władze chińskie używają argumentu, że Sinciang jest siedliskiem terroryzmu i fundamentalizmu islamskiego. Udało im się przekonać do tego kraje arabskie i takie stanowisko znajduje posłuch w niektórych państwach, niekoniecznie demokratycznych.
Wewnątrz kraju władze także kontrolują informacje na temat sytuacji Ujgurów?