– Trwa dyskusja nad oddzieleniem funkcji partyjnych od administracyjnych – mówi “Rz” osoba z władz Platformy. – W styczniu może dojść do zmiany statutu partii w tej sprawie. Najważniejsze funkcje partyjne należą dziś do osób, które zasiadły w ścisłym kierownictwie rządu. Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny partii, został wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych, Mirosław Drzewiecki, skarbnik partii – ministrem sportu. Trzech członków zarządu Platformy zostało ministrami: Bogdan Zdrojewski, Sławomir Nowak i Cezary Grabarczyk. Wszyscy najprawdopodobniej stracą funkcje partyjne. Jedyne stanowisko, które miałoby zostać nietknięte, to fotel przewodniczącego i premiera Donalda Tuska. Choć niektórzy nie wykluczają dyskusji także nad tą kwestią. – Dobrze by było, gdyby przewodniczący rolę szefa partii zachował, ale to będzie trudne zadanie – uważa Urszula Augustyn, posłanka z Krakowa zasiadająca w zarządzie partii.
Głównym argumentem za rozdzieleniem funkcji jest ograniczony czas nowych ministrów na pracę w partii. – Mieszanie funkcji zawsze odbywa się kosztem rządu lub partii – mówi dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ale decyzja o rozdziale stanowisk może być ryzykowna. Oddanie ważnych zadań w ręce nowych działaczy grozi utratą wpływów przez obecne kierownictwo PO. Dziś wszystkie osoby zajmujące wysokie stanowiska to najbliżsi współpracownicy Donalda Tuska.
Ale w Platformie – jak się dowiedzieliśmy – znaleziono na to sposób. Ministrowie sprawujący funkcje partyjne nie zrezygnują z nich, tylko je zawieszą. I tak np. stanowisko po Grzegorzu Schetynie prawdopodobnie obejmie inny działacz PO, ale jako p.o. sekretarza generalnego partii. Podobnie będzie z innymi politykami. To daje gwarancje utrzymania wpływów w partii i powrotu do starej funkcji. Jeśli władze przystaną na taki wariant, zmiany w statucie mogą nie być konieczne. A Platformie uda się uniknąć problemów, jakie kiedyś dotknęły SLD.
W czasie ostatnich rządów Sojuszu szefowie regionalnych struktur tej partii zasiadający w rządzie zrzekli się swoich funkcji. Objęli je nowi działacze i natychmiast pojawiły się konflikty między rządzącymi a partyjnymi liderami. – Źle to się wówczas odbiło na SLD, bo partia nie może zostać odseparowana od działań rządu – uważa dr Flis.
Na razie w Platformie zmieniono regulamin Klubu Parlamentarnego. Daje on większą władzę prezydium klubu, które będzie samodzielnie decydować o tym, czy wprowadzić dyscyplinę w głosowaniu sejmowym. Do tej pory przesądzali o tym wszyscy posłowie klubu w głosowaniu.