Z pieniędzy na prowadzenie biur posłowie powinni się rozliczyć w ciągu 30 dni od zakończenia kadencji, czyli do 4 grudnia. Muszą zdać sprzęt, zapłacić za telefony, wypłacić pensje pracownikom i przedłożyć w Kancelarii Sejmu faktury, np. za remont lokali. To obowiązek.
– Ustawodawca nie przewidział jednak żadnych sankcji dla posłów, którzy nie rozliczyli się w terminie – przyznaje Zbigniew Jegliński z biura prasowego Kancelarii Sejmu.
Chodzi o duże pieniądze. Miesięcznie na prowadzenie biura posłowie dostawali 10 150 zł, rocznie – ponad 120 tys. zł. Nie rozliczyli ich w terminie najważniejsi posłowie Samoobrony, m.in. Renata Beger, Danuta Hojarska i Wanda Łyżwińska.
– Po pożarze jestem. Ciągle do dyspozycji prokuratora i policji. Nie miałam czasu, ale oczywiście te pieniążki trzeba rozliczyć – mówi Łyżwińska i obiecuje, że w przyszłym tygodniu skompletuje niezbędne dokumenty.
Na liście jest też Krzysztof Filipek. W rozmowie z „Rz” zapewnia jednak, że „pod koniec starego roku wszystko wysłał i jest rozliczony”. – Nawet mi 2 tys. zł zostało i przelałem je na konto kancelarii – twierdzi. Podobnie Adam Hofman z PiS. – Właśnie wysłałem – zapewnia. Czemu spóźnił się półtora miesiąca? – Bo tak bywa w życiu – kwituje.