– W sprawie lustracji stanowisko Platformy jest jednoznaczne. Jeżeli w stosunku do któregokolwiek z ministrów i wiceministrów istnieją przesłanki wskazujące, że mogli mieć jakiś epizod współpracy, oczekujemy od nich rezygnacji z funkcji do czasu wyjaśnienia zarzutów.
To zaskakujące stwierdzenie, ponieważ spośród pięciu odwołanych urzędników tylko w przypadku dwóch pojawiły się wątpliwości dotyczące współpracy ze służbami PRL.
Chodzi przede wszystkim o odwołaną podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu Grażynę Leję, która odchodząc, tłumaczyła, że do złożenia dymisji skłoniły ją informacje o jej rzekomych kontaktach z tajnymi służbami PRL. Zaprzeczała jednak, aby współpracowała. Twierdziła, że wynajmowała jedynie mieszkanie wojskowemu, który okazał się oficerem służb specjalnych.
Podobne wątpliwości pojawiły się po odejściu wiceminister obrony Marii Wągrowskiej. Motywowała swoją decyzję przyczynami rodzinnymi, ale media podawały, że powodem mogą być dokumenty IPN. Takiej wersji zaprzeczał jednak szef MON Bogdan Klich.
Premier odwołał ostatnio także wiceszefa MSWiA Tadeusza Nalewajka, który jako przyczynę podał względy osobiste, oraz wiceministra w MON gen. Piotra Czerwińskiego, wobec którego prowadzone są postępowania w prokuraturze.