Reklama

Czy PiS blokowało nominacje

Tylko Polska delegacja będzie okrojona. Poprzedni rząd z PiS nie zatwierdził jej składu, a obecny może z tym nie zdążyć

Publikacja: 21.01.2008 03:48

Chodzi o delegatów zasiadających w Komitecie Regionów. Polskę reprezentuje w nim 21 samorządowców. Trzon delegacji to marszałkowie województw i przewodniczący sejmików. Wybierani są przez Związek Województw RP. – W sumie wybieramy 11 delegatów – mówi Andrzej Ryński, były prezes ZWRP. – Reprezentują oni samorządy województw, które decydują o podziale unijnych milionów. Są najbliżej spraw związanych z UE.

Po wyborach samorządowych w 2006 roku znacznie zmieniła się obsada zarządów województw. W większości władzę przejęła koalicja PO – PSL. – I chciała mieć znaczący wpływ na skład polskiej delegacji – mówi Ryński.

Dlatego w lutym 2006 r. Związek Województw RP wybrał siedmiu nowych delegatów. Zostali nimi bezpartyjny Marek Nawara, marszałek małopolski (w wyborach startował z list PiS, kiedy został marszałkiem, szybko dogadał się z PO), oraz działacze PO: Jacek Protas, marszałek warmińsko-mazurski; Krzysztof Szymański, marszałek lubuski; Józef Sebesta, marszałek opolski; Janusz Moszyński, marszałek śląski. Delegatami zostali też Adam Jarubas, marszałek świętokrzyski, oraz bezpartyjny Andrzej Proszukowski, przewodniczący Sejmiku Lubelskiego.

– Wszyscy powinni zostać zaopiniowani przez komisję wspólną rządu i samorządu, Sejmową Komisję ds. Unii oraz resort spraw wewnętrznych i administracji. Taka procedura trwa nie dłużej niż trzy miesiące – twierdzi Ryński. – Potem delegatów zatwierdza rząd.

Jeśli rząd nie zatwierdzi składu, do stolicy Belgii pojedzie 14 zamiast 21 osób z Polski

Reklama
Reklama

Najbliższe posiedzenie Komitetu zaplanowano na początek lutego. Z Polski pojedzie delegacja bez osób wskazanych przez ZWRP. Dlaczego? Mimo że Związek wybrał delegatów rok temu, do dziś nie zostali zatwierdzeni. – Rządowi PiS najwyraźniej było nie na rękę, żeby nominować przedstawicieli, którzy są z PO i PSL. Nowa ekipa prawdopodobnie nie zorientowała się, że nie mamy nominowanych delegatów i pojedziemy do Brukseli zdziesiątkowani. Zamiast 21 delegatów wyślemy 14 – mówi Ryński.

A jest się o co starać. Komitet Regionów potocznie nazywany jest Parlamentem Europejskim samorządowców. – To nie tylko ciało doradcze. Komitet Regionów kieruje własne inicjatywy, które później stają na komisji i w parlamencie. Dlatego ważne, by nasza delegacja była jak najliczniejsza – podkreśla Ryński.

W Komitecie przedstawiciele samorządów zasiadają frakcjami. Najliczniejszą stanowią chadecy, do których należą PSL i PO. Jacek Protas uważa, że wstrzymanie nominacji było celowym działaniem rządu PiS. Według naszych informacji delegaci nie zostali nominowani, bo poprzedni rząd o tym zapomniał. – W najbliższym czasie dostaniemy nominacje i do Brukseli pojedziemy prawdopodobnie w komplecie – ma nadzieję Protas.

Chodzi o delegatów zasiadających w Komitecie Regionów. Polskę reprezentuje w nim 21 samorządowców. Trzon delegacji to marszałkowie województw i przewodniczący sejmików. Wybierani są przez Związek Województw RP. – W sumie wybieramy 11 delegatów – mówi Andrzej Ryński, były prezes ZWRP. – Reprezentują oni samorządy województw, które decydują o podziale unijnych milionów. Są najbliżej spraw związanych z UE.

Po wyborach samorządowych w 2006 roku znacznie zmieniła się obsada zarządów województw. W większości władzę przejęła koalicja PO – PSL. – I chciała mieć znaczący wpływ na skład polskiej delegacji – mówi Ryński.

Reklama
Polityka
Adam Bodnar: Anomalie podczas liczenia głosów nie wpłynęły na wybór Karola Nawrockiego
Polityka
Kryzys w koalicji rządzącej. Czy partie przetrwają razem do końca kadencji Sejmu?
Polityka
Słowa o „wieszaniu za zdradę”. Jak Polacy oceniają wypowiedź Andrzeja Dudy? Sondaż
Polityka
Ambasada Ukrainy reaguje na fałszywe informacje ws. Bodnara. „Manipulacja”
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Polityka
Donald Tusk lubi niespodzianki. Izabela Leszczyna wciąż nie wie, czy pozostanie na stanowisku
Reklama
Reklama