Reklama

Posłowie stoją po zapomogę

W parlamentarnym funduszu socjalnym zadłużają się nawet sejmowi milionerzy

Aktualizacja: 02.02.2008 13:24 Publikacja: 02.02.2008 04:53

Posłowie stoją po zapomogę

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Po to są pożyczki, żeby je brać – twierdzi Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu z PO, który stoi na czele pięcioosobowej komisji decydującej o przyznawaniu pieniędzy z funduszu socjalnego.

Z wnioskami do tej komisji ustawiła się już kolejka posłów obecnej kadencji. W poprzedniej 68 parlamentarzystów pożyczyło w sumie blisko 600 tysięcy złotych.

Teoretycznie fundusz istnieje po to, by mogli z niego korzystać posłowie, których dotknęły wypadki losowe, lub ci, którzy znaleźli się w szczególnie trudnej sytuacji. – Pożyczki z funduszu powinni dostawać najbardziej potrzebujący – potwierdza Niesiołowski.

Wprawdzie i najbiedniejsi posłowie zarabiają miesięcznie blisko 12 tys. zł, ale z tanich pożyczek korzystają nawet sejmowi krezusi. Wśród nich marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, którego majątek jest wyceniany na ponad milion złotych. Po środki z funduszu sięgnął także Ryszard Kalisz, choć ma 100 tysięcy złotych własnych oszczędności.

– Ja tu nie widzę nic zdrożnego – mówi Andrzej Pałys z PSL. Ma do spłaty jeszcze ponad 14 tys. zł sejmowej pożyczki.

Reklama
Reklama

– Wziąłem, ponieważ kupowałem mieszkanie. Takie fundusze są w każdym zakładzie pracy. To są nasze pieniądze i możemy z nich korzystać – twierdzi.

581 tys. zł wynosi zadłużenie byłych i obecnych posłów wobec sejmowego funduszu socjalnego

Pożyczki spłaca też 20 parlamentarzystów, którzy nie dostali się do Sejmu w przyspieszonych wyborach. Muszą zwrócić blisko 90 tys. zł do funduszu. Wśród nich są m.in. Wanda Łyżwińska, która spłaca jeszcze 1325 zł, czy uchodząca za jedną z bogatszych posłanek minionej kadencji Renata Beger (1770 zł).

Nie są to zresztą jedyne zobowiązania, jakie ciążą na posłach byłej kadencji. Kancelaria Sejmu cały czas czeka na dziewięciu parlamentarzystów, którzy ciągle nie rozliczyli się z ryczałtów, jakie co miesiąc dostawali na utrzymanie biur poselskich. W razie dalszej zwłoki grozi im procesami sądowymi.

Oprocentowanie sejmowych pożyczek jest wyjątkowo atrakcyjne – 4 proc. w skali roku. Znalezienie tak nisko oprocentowanej pożyczki w jakimkolwiek banku jest niemożliwe. Stąd pewnie tak duże zainteresowanie posłów. W dodatku na pożyczce można zarobić: odłożenie tych pieniędzy na dobrej lokacie może przynieść zyski. Pieniądze z sejmowego funduszu socjalnego mają jeszcze jedną wielką zaletę – nie trzeba dokumentować, na co się je wydaje.

O wsparcie z funduszu socjalnego mogą się również starać byli parlamentarzyści, którzy mają problemy finansowe. Dla nich obecni posłowie chcą zresztą utworzyć osobny fundusz, z którego mogliby dostawać specjalne emerytury.

– Po to są pożyczki, żeby je brać – twierdzi Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu z PO, który stoi na czele pięcioosobowej komisji decydującej o przyznawaniu pieniędzy z funduszu socjalnego.

Z wnioskami do tej komisji ustawiła się już kolejka posłów obecnej kadencji. W poprzedniej 68 parlamentarzystów pożyczyło w sumie blisko 600 tysięcy złotych.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Polityka
Kryzys w koalicji rządzącej. Czy partie przetrwają razem do końca kadencji Sejmu?
Polityka
Słowa o „wieszaniu za zdradę”. Jak Polacy oceniają wypowiedź Andrzeja Dudy? Sondaż
Polityka
Ambasada Ukrainy reaguje na fałszywe informacje ws. Bodnara. „Manipulacja”
Polityka
Donald Tusk lubi niespodzianki. Izabela Leszczyna wciąż nie wie, czy pozostanie na stanowisku
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Polityka
Czy wybory prezydenckie były ważne? Adam Bodnar: Moja rola w tej sprawie zakończyła się
Reklama
Reklama