Szczepański powiedział, że wszedł na salę sejmową po to, by zawiadomić prowadzącego obrady marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o planowanej konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości.
"W jakimś momencie wszedłem, podałem kartkę - nie bezpośrednio marszałkowi - tylko sekretarzowi, trwało to trzy, cztery sekundy" - relacjonował Szczepański.
"Wiem, że było przed konferencją prasową PiS, która miała się odbyć o godz. 9.45 i na tej konferencji miała być informacja dla dziennikarzy o tym, co się dzieje na tajnym posiedzeniu. (...) Uznałem, że marszałek prowadzący tajne posiedzenie powinien taka informację mieć" - powiedział szef Biura Prasowego Kancelarii Sejmu.
Podkreślił, że nie miał przy sobie telefonu komórkowego, ani innego urządzenia nagrywającego, np. dyktafonu. Dodał też, że ma dostęp do informacji niejawnych.
Dziś poseł PiS Antoni Macierewicz sugerował, że wyciek stenogramów opublikowanych przez "Rz" nie musiał powstać z winy posłów.