Za ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikacji traktatu głosowało 74 senatorów z PO, PiS i niezależnych. Przeciw było 17, a sześciu wstrzymało się od głosu. Podobnie jak w Sejmie, politycy PiS w Senacie podzielili się i 17 – wbrew decyzji klubu o głosowaniu „za” – nie poparło ustawy. Dzień wcześniej prezes PiS rozmawiał z senatorami. – Szef namawiał nas do głosowania za traktatem, ale doskonale zdawał sobie sprawę, jakie kto ma poglądy – powiedziała „Rz” Dorota Arciszewska-Mielewczyk, która wstrzymała się od głosu.
Przegłosowanie ratyfikacji pochwalił przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Jego zdaniem to przykład dla krajów, które jeszcze nie ratyfikowały traktatu. Teraz ruch należy do prezydenta. Zdaniem konstytucjonalistów Lech Kaczyński ma trzy tygodnie na podpisanie ustawy przyjętej przez Sejm i Senat. Ale – jak podkreślają – ustawa zasadnicza milczy na temat terminu ratyfikacji. Czy to oznacza, że prezydent może zwlekać?
Według prof. Piotra Winczorka nie powinien wstrzymywać podpisania ustawy, natomiast z ostateczną ratyfikacją może poczekać. – Można domniemywać, że prezydent poczeka do 31 grudnia 2008 roku, czyli do terminu, jaki kraje UE wyznaczyły na jego przyjęcie – powiedział „Rz” prof. Winczorek. Lech Kaczyński jasno postawił sprawę: złoży podpis pod ratyfikacją, gdy gwarancje uzgodnione z premierem znajdą potwierdzenie w odpowiedniej ustawie. – W tej chwili nie ma pośpiechu – mówił dziennikarzom w drodze na szczyt NATO, pytany o termin podpisu.
Prezydentowi chodzi o znowelizowanie ustawy kompetencyjnej regulującej relacje między rządem i parlamentem w sprawach dotyczących UE. Lech Kaczyński i PiS chcą, aby nowela uwzględniała rolę urzędu prezydenta i gwarantowała mechanizm z Joaniny oraz protokół brytyjski. Premier, uczestniczący w senackiej debacie, ponownie zapewnił, że prace będą szybkie.
– Chcemy w najbliższych dniach poznać zręby propozycji – powiedział „Rz” sekretarz generalny PiS Jarosław Zieliński.