Ten tytuł dzierży mocno Zbigniew Ziobro, który ostatnio podjął próbę wycięcia z politycznego pierwszego szeregu swojego długoletniego przeciwnika. I tylko zdecydowana postawa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ocaliła Wassermanna.
Zbigniew Fijak, krakowski działacz PO, z którym Wassermann był w komisji weryfikacyjnej SB, dziwi się, że Kaczyński przeforsował Wassermanna na szefa regionu. – Co on może zrobić, skoro to Ziobro ma nadal większe wpływy w małopolskim PiS, bo konsekwentnie obsadzał na funkcjach partyjnych swoich ludzi, eliminując zwolenników Wassermanna – zastanawia się Fijak.
Rzeczywiście od 2001 roku 59-letni dziś Wassermann zawsze był o krok za Ziobrą. Jest też tajemnicą poliszynela, że obaj bardzo się nie lubią. Zdaniem działaczy PiS wojna między dwoma Zbigniewami należy do najstarszych konfliktów w partii. – Od chwili powstania PiS widzieliśmy ostrą rywalizację obu polityków, z mniejszym lub większym natężeniem. Ale ostatnie wydarzenia jasno pokazały, kto jest agresorem i nie przebiera w środkach, a kto gra fair play. Tym drugim jest Wassermann – mówi były krakowski poseł PiS Bogusław Bosak. Wassermann przez wiele lat był prokuratorem. Karierę zawodową zaczynał w połowie lat 70., ale zaczął się wyróżniać dopiero w latach 90. Przeszedł wówczas ciężką operację żołądka i jak sam mówił – „wyszedł z cienia śmierci”.
– Pomyślałem sobie, że jestem coś winny ludziom – opowiadał Wassermann „Rz”.
– Wcześniej zachowywałem się jak większość prokuratorów: lepiej nie widzieć, lepiej nie zrobić, lepiej się napić... to nikogo nie razi.