To miała być symboliczna uroczystość zakończenia władzy partii Smer i jej przywódcy Roberta Ficy. Trwała z niewielką przerwą od 2006 roku, a zatrzęsła się dwa lata temu w wyniku demonstracji wywołanych zabójstwem dziennikarza śledczego, który opisywał jej wynaturzenia.
Ale sobotnie zaprzysiężenie rządu w Bratysławie stało się symbolem epoki zarazy. Premier Igor Matovič oraz prezydent Zuzana Čaputová, której zwycięstwo wyborcze w zeszłym roku też było efektem protestów przeciwko Smerowi, wystąpili w maskach ochronnych na twarzy, ona w dopasowanej kolorem fuksji do sukni.
Postępowa prezydent pomaga
- Chcieli iść na wojnę z korupcją, muszą pójść na wojnę z koronawirusem - mówi „Rzeczpospolitej” o nowym słowackim rządzie Karen Henderson, brytyjska politolog od lat mieszkająca na Słowacji i wykładająca na jej czołowych uniwersytetach.
Nowy rząd powstał wyjątkowo szybko, mimo że tworzą go aż cztery ugrupowania. Z tego trzy konserwatywne. Wybory odbyły się trzy tygodnie temu. Wielki sukces, nieoczekiwanie, odniosło w nim ugrupowanie Matoviča - Zwyczajni Ludzie i Niezależne Osobistości (OĽaNO), którego kandydaci uchodzili za nieprzewidywalnych, a program za populistyczny i enigmatyczny. Nowy premier stara się o wizerunek przywódcy przewidywalnego i godnego zaufania.