Gdy zrzeknie się immunitetu, Ziobro będzie traktowany przez organy ścigania jak zwykły obywatel podejrzany o popełnienie przestępstwa. Co oznacza, że prokuratura może mu bez przeszkód postawić zarzuty i skierować akt oskarżenia do sądu. Gdyby to Sejm zdecydował o odebraniu immunitetu, jego sytuacja procesowa byłaby znacznie lepsza.
Wszyscy pamiętamy wakacyjną awanturę w komisji regulaminowej, która pozytywnie zaopiniowała wniosek prokuratury w sprawie uchylenia immunitetu byłemu ministrowi. Zrobiła to jednak pod nieobecność samego zainteresowanego, który podnosił, że o posiedzeniu nie został zawiadomiony. Cała sytuacja od razu zaczęła budzić spore wątpliwości prawne. Ma je m.in. konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek.
Teraz to lipcowe zamieszanie Ziobro mógłby łatwo wykorzystać – zakładając, że akt oskarżenia przeciwko niemu trafiłby do sądu. Argument, że sąd nie jest uprawniony do rozpatrywania sprawy posła, gdyż jego immunitet został uchylony niezgodnie z procedurą, mógłby okazać się nie do podważenia przez prokuraturę. W rezultacie sąd musiałby umorzyć postępowanie.
Tymczasem Ziobro, wybierając medialny spektakl, jakim było jego wczorajsze zrzekanie się immunitetu, pozbawił się tego argumentu. Od tej decyzji odwrotu już nie ma. Co teraz czeka byłego ministra? Niewątpliwie przesłuchania w prokuraturze i proces, jeśli prokuraturze uda się skonstruować akt oskarżenia.
Warto jednocześnie pamiętać, że zrzeczenie się immunitetu przez posła wcale nie oznacza, że może być on pociągany do odpowiedzialności w dowolnej sprawie. Dotyczy ono zawsze konkretnego postępowania w konkretnej sprawie. Nie jest możliwe generalne uchylenie czy zrzeczenie się immunitetu dla określonego typu spraw czy wobec wszystkich czynów, jakie mógł popełnić poseł.