[b]"Rz": Czy wczorajsza decyzja klubu Lewicy o odrzuceniu ustawy reformującej służbę zdrowia to pana przegrana? Mówił Pan publicznie, że klub Lewicy poprze ten projekt. [/b]
Nie traktuję tego w kategoriach przegranej. Mieliśmy w klubie rzeczową rozmowę na ten temat i wygrała koncepcja, że nie popieramy proponowanej przez rząd reformy. Większość klubu uznała, że w przepisy ustawa nie chronią szpitali przed sprzedażą czy przed nastawieniem wyłącznie na zysk, co nie leży w interesie pacjentów.
[b]Komentatorzy polityczni uważają, że szef partii Grzegorz Napieralski przeforsował w klubie swoje zdanie. [/b]
To nie był spór między mną, a przewodniczącym Napieralskim, tylko starcie dwóch koncepcji. Zgłosiliśmy wiele poprawek do ustawy. Część z nich PO przyjęła, innych nie zaakceptowała. Po dyskusji doszliśmy do wniosku, że to co zostało przyjęte nie jest wystarczające. Uważam, że jesteśmy w tej chwili jedną partią w której toczy się żywiołowa emocjonalna ale też autentyczna dyskusja. Lepiej się nawzajem przekonywać niż ślepo głosować jak PiS czy PO.
[b]To dlaczego głosowanie w sprawie tej decyzji było tajne? Do tej pory w waszym klubie tajne były głosowania tylko w sprawach personalnych. [/b]