Nowa ustawa o służbie cywilnej zdaniem polityków PO to jeden z sukcesów rządu Donalda Tuska. Głównym jej założeniem jest likwidacja Państwowego Zasobu Kadrowego powołanego za rządu PiS w 2006 r. W efekcie stanowiska dyrektorów w ministerstwach będą obsadzane tylko przez urzędników mianowanych służby cywilnej.
25 listopada uchwalona przez parlament ustawa trafiła na biurko prezydenta. Od tamtej pory czeka na podpis Lecha Kaczyńskiego. – Będziemy prosić pana prezydenta, aby ją zawetował – mówi „Rz” Tomasz Ludwiński, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ „Solidarność”. Związkowcy mają wiele zastrzeżeń do liczącej ponad 150 stron ustawy. Oburza ich m.in., że pracownicy urzędów i ministerstw pozostający po godzinach nie dostają za dodatkową pracę pieniędzy. Tak jest zapisane w obecnie obowiązujących przepisach i nowej ustawie.
– Najbardziej wykorzystywani są urzędnicy instytucji skarbowych. Tam nawet z góry zakłada się, że trzeba będzie pracować powyżej ośmiu godzin – mówi Ludwiński.
Ale to niejedyne zastrzeżenia „Solidarności”. – Nie wiadomo też, dlaczego tak duży wpływ na ustawę o służbie cywilnej mieli absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej – dodaje Ludwiński.
KSAP jako renomowana uczelnia była jedną z instytucji, z którą rząd konsultował projekt. Przeforsowano szereg przepisów przyznających absolwentom tej szkoły przywileje – zarzucają związkowcy.