SLD bliżej odwołania prezydenta Kropiwnickiego

Sojusz Lewicy Demokratycznej zebrał przez cztery dni ponad 10 tysięcy podpisów pod wnioskiem o odwołanie prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego

Publikacja: 08.09.2009 17:07

SLD bliżej odwołania prezydenta Kropiwnickiego

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W weekend lewica zbierała podpisy na targowiskach, giełdzie samochodowej, jarmarku wojewódzkim, w poniedziałek pod stadionem piłkarskim Widzewa. – Nie spodziewaliśmy się aż takiego odzewu, liczyliśmy, że w weekend poprze nas 3-5 tysięcy łodzian – mówi Dariusz Joński, pełnomocnik inicjatora referendum i szef klubu radnych SLD w radzie miejskiej. – Jest to pierwsze referendum przeprowadzone przez partię, wcześniej politycy kryli za parawanem organizacji społecznych.

Tak było także w ubiegłym roku w Łodzi, gdy pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zebrali 21 tysięcy podpisów, a do przeprowadzenia referendum prezydenckiego w Łodzi potrzeba 62 tysięcy. Organizatorzy mają na to 60 dni. Joński jest przekonany, że tym razem się uda doprowadzić do głosowania. – Sojuszowi może się udać polityczna hucpa zorganizowana na rok przez wyborami, która niczego nie przyniesie – przyznaje Sławomir Worach, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, który poparł Kropiwnickiego w wyborach samorządowych w 2006 roku.

[srodtytul]Sojusz zagrał va bank[/srodtytul]

PiS i znajdujący się w opozycji do prezydenta PO uznaje akcję za próbę zaistnienia Sojuszu w Łodzi, który przegrał wybory do europarlamentu i staje się w mieście partią marginalną. – Nie kierujemy się celami politycznymi – zapewnia Joński. – Łodzianie nie chcą nawet czytać naszego uzasadnienia pod naszym wnioskiem o odwołanie będąc w pełni przekonani, że czas Jerzego Kropiwnickiego minął. Zresztą o jakiej prezydenturze mówimy, skoro w tym tygodniu wyjeżdża trzykrotnie. Prezydenta sprawy Łodzi nie obchodzą, bo podczas jego nieobecności chaos na rozkopanych ulicach ma opanować dyrektor wydziału dróg z łapanki, który nie zna topografii miasta.

SLD zarzuca prezydentowi także brak programu budownictwa komunalnego, brak strategii rozwoju sportu, fatalny nadzór nad spółkami miejskimi (do MPK weszła prokuratura) czy brak remontów szkół oraz zwiększające się zadłużenie miasta. – Mamy lepszą sytuację finansową niż jakiekolwiek duże miasto w Polsce, a trzy niezależne ekspertyzy finansowe potwierdzają, że warto w kryzysie zaciągać kredyty, aby zakończyć inwestycje – odpiera zarzuty Jerzy Kropiwnicki. – Sprawa była omawiana na na posiedzeniu rady miejskiej i zastrzeżeń nie było.

Prezydent nazwał działania polityków lewicy „niepotrzebną awanturą”, która według wyliczeń będzie kosztowała łódzkich podatników ponad milion zł. – Sojusz zagrał va bank i rzucił wszystkie swoje związkowe przybudówki do zbierania podpisów – mówi łódzki polityk. – Jeśli lewica nie doprowadzi do referendum to zniknie z politycznej mapy miasta na długie lata, ale jeśli łodzianie pójdą do urn to sojusz przypomni o sobie elektoratowi tuż przed wyborami do samorządu. Ich akcja postawiła w trudnej sytuacji zarówno broniący prezydenta PiS, jak i krytykujące PO, których szef regionalny Andrzej Biernat mówił o referendum, że jest to polityczna zagrywka, ale pytany o ocenę działalności Kropiwnickiego odpowiedział w tym samym tonie co SLD, że prezydent jest zły.

Referendum będzie ważne, gdy stawi się na nim 112 tysięcy łodzian. Gdyby prezydent został odwołany, premier wskazuje komisarza, a ten zarządzi lub nie przedterminowe wybory. Wszystko będzie zależeć kiedy wyczerpane zostaną procedury wyborcze, bo zwykle w takich przypadkach składane są protesty. W najbardziej optymistycznym dla SLD scenariuszu wybory mogą się odbyć w lutym, ale równie dobrze może do listopada zasiadać komisarz i co do tego lewica nie ma złudzeń, będzie wywodzić się z Platformy Obywatelskiej.

[srodtytul]Kandydaci do kierowania magistratem[/srodtytul]

Krzysztof Makowski, szef sojuszu w województwie łódzkim od roku przyjmuje zakłady, że zostanie prezydentem miasta, a dziś jego jedynym oficjalnym rywalem jest I wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski, który otrzymał nominacją Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego, lokalnego ugrupowania samorządowego, którego liderem jest Jerzy Kropiwnicki. Teraz idzie śladem swojego szefa, szukając poparcia u Jarosława Kaczyńskiego. We wtorek po południu Kropiwnicki uciął wszelkie plotki, że być może raz spróbuje wystartować po raz trzeci. – Nie będę się ubiegał o urząd prezydenta miasta Łodzi – zapewnił we wtorek po południu Kropiwnicki. – Pozostanę czynny, ale w innej dziedzinie.

Na pytanie „Rz” po co SLD referendum prezydent odparł. – Nie mam zielonego pojęcia.

Łódzkie PiS na rok przed wyborami samorządowymi nie chce jeszcze odkrywać kart. – Naszym kandydatem będzie członek naszej partii – mówi Sławomir Worach.

Chęć na start w wyborach ma były wiceprezydent Marek Michalik, który odszedł z magistratu i wstąpił do PiS. Był najlepiej przez łodzian ocenianym zastępcą prezydenta. Teraz relacje zarówno z Kropiwnickim, jak i Tomaszewskim ma złe. W odwodzie pozostaje PIS wiceprzewodniczący rady miejskiej Krzysztof Piątkowski znany w kraju jako autor ustawy o zakazie rozdawania przez handlowców darmowych torebek foliowych.

PO nie wskazała jeszcze swojego kandydata, a najpoważniejszymi są wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski i minister infrastruktury Cezary Grabarczyk.

W weekend lewica zbierała podpisy na targowiskach, giełdzie samochodowej, jarmarku wojewódzkim, w poniedziałek pod stadionem piłkarskim Widzewa. – Nie spodziewaliśmy się aż takiego odzewu, liczyliśmy, że w weekend poprze nas 3-5 tysięcy łodzian – mówi Dariusz Joński, pełnomocnik inicjatora referendum i szef klubu radnych SLD w radzie miejskiej. – Jest to pierwsze referendum przeprowadzone przez partię, wcześniej politycy kryli za parawanem organizacji społecznych.

Tak było także w ubiegłym roku w Łodzi, gdy pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zebrali 21 tysięcy podpisów, a do przeprowadzenia referendum prezydenckiego w Łodzi potrzeba 62 tysięcy. Organizatorzy mają na to 60 dni. Joński jest przekonany, że tym razem się uda doprowadzić do głosowania. – Sojuszowi może się udać polityczna hucpa zorganizowana na rok przez wyborami, która niczego nie przyniesie – przyznaje Sławomir Worach, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, który poparł Kropiwnickiego w wyborach samorządowych w 2006 roku.

Pozostało 80% artykułu
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora