– Biegły grafolog przeanalizował do tej pory 40 deklaracji. Sfałszowanych zostało 37 z nich. W trzech przypadkach nie udało się tego stwierdzić ponad wszelką wątpliwość – wylicza Dariusz Domarecki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Śledczy na razie nie potrafią powiedzieć, ile osób brało udział w fałszerstwach. Jak jednak wynika z informacji „Rz", zakwestionowane deklaracje dotyczą członków kilku kół.
Ale ustalenia biegłych to dopiero początek. – Trwa analiza kolejnych dokumentów – tłumaczy Domarecki. Po jej zakończeniu prokuratura pobierze tak zwany materiał porównawczy, czyli próbki pisma od osób, które mogły mieć związek z aferą.
W śledztwie pojawił się kolejny wątek. Dotyczy ukrywania dokumentów. Według informacji „Rz" część kół gorzowskiej PO nie przekazała oryginałów deklaracji Leszkowi Turczyniakowi, który był wyznaczonym przez wojewódzkie władze PO komisarzem partii w Gorzowie (został powołany po ujawnieniu afery latem tego roku).
– Turczyniak ich zażądał, ale nie otrzymał. Chodzi o deklaracje od 2009 r., kiedy pompowano koła – twierdzi jeden z działaczy. Sibińska jest tym zdziwiona. – To dla mnie nowość – mówi „Rz".
– Nie miałem poczucia, że ktoś coś przede mną ukrywał – przekonuje Turczyniak.