Pojawienie się na lewicy konkurencji spowodowało, że kreujący się na partię rozsądku SLD zaostrzył ton. „Oszust", „stronnik al Kaidy" – mówi Leszek Miller o Januszu Palikocie, a o jego partii: „naćpana hołota". – Część postkomunistycznej lewicy chce pokazać, że jest tak ostra jak Palikot. On o wielu rzeczach mówi prosto z mostu – komentuje Wojciech Jabłoński, politolog z UW.
Jego zdaniem jednak zaostrzenie języka nie jest drogą do wyróżnienia się na scenie politycznej, bo tę metodę stosują wszystkie ugrupowania.
Przykład na potwierdzenie tego podaje były premier Józef Oleksy: – W piątek premier Donald Tusk powiedział do Piotra Dudy, że byle pętak potrafi zorganizować taki protest. I co? Czy tysiące związkowców zgromadzonych przed Sejmem podniosło bunt? Nie. A Duda wybaczył Tuskowi. W debacie coraz więcej uchodzi.
Jednocześnie Oleksy dodaje, że pyskówka między Millerem a politykami Ruchu Palikota nie oznacza, iż to lewica sięga po nowy język. – Po pierwsze, musielibyśmy założyć, że Ruch Palikota jest lewicą, a to wielce wątpliwe – mówi. Po drugie – jego zdaniem – brutalny język staje się domeną całej sceny politycznej.
Były premier uważa, że dalsze stosunki między Millerem i Palikotem będą zależały od zachowania tego ostatniego. – Bo Leszek Miller na każdy brutalny atak odpowie jeszcze ostrzej – ostrzega Oleksy.