W PSL zaczęło się wrzenie przed jesiennym kongresem. Przywództwo Waldemara Pawlaka otwarcie podważa Janusz Piechociński. Inni politycy Stronnictwa po cichu przyznają, że obecny prezes trochę się zestarzał i trzeba go będzie wymienić na młodszego lidera.
"Idziemy w dół w sondażach w czasie, gdy trwa kampania wyborcza w Stronnictwie. (...) Idziemy w dół w sondażach, bo nie wystarczy raz na dwa tygodnie słowem czy gestami przypomnieć: my się nie kłócimy, PSL równa się normalność" - napisał na blogu Piechociński, który zamierza ubiegać się o fotel prezesa partii.
- W efekcie nasi lokalni liderzy mimo dobrego wyniku nie wchodzą do Sejmu i coraz częściej nie chcą już kandydować, żeby wesprzeć partię. To oznacza, że jeżeli nie zmieni się przywództwo, to przyszłe wybory mogą być naszymi ostatnimi - prorokuje Piechociński.
Dla Stanisława Żelichowskiego, byłego szefa Klubu PSL, intencje Piechocińskiego są oczywiste. - To rozpoczęcie kampanii wyborczej - mówi. - Ale nie wiem, czy Piechociński jest poważnym kandydatem, bo nie wystarczy zdiagnozować problem. Trzeba jeszcze zaproponować jego rozwiązanie, a tego Janusz nie robi.
Dlatego - zdaniem Żelichowskiego - Waldemar Pawlak na razie jest zdecydowanym faworytem jesiennych wyborów. Mimo to najbliższe pół roku będzie dla szefa PSL trudnym czasem. Wicepremier, minister gospodarki musi porządnie popracować, by utrzymać popularność w partii, bo zjazdy sprawozdawczo-wyborcze, które właśnie w Stronnictwie się odbywają, to często festiwal wylewania żalów na kierownictwo. To zaś oznacza, że chęć Pawlaka do popierania propozycji PO niepopularnych w elektoracie PSL w najbliższym czasie znacznie zmaleje. Wzrośnie za to skłonność ludowców do zgłaszania projektów, które będą pokazywały socjalne oblicze partii. Marek Sawicki, minister rolnictwa, już w Radiu RMF FM rzucił mimochodem, że czas rozpocząć dyskusję nad wsparciem dla rodzin wielodzietnych, np. poprzez zmiany w podatku dochodowym, tak by był on rozliczany na wszystkich członków rodziny, a nie tylko na małżeństwo.