Wiceprezes Dziuba nie chce na razie odnosić się do zarzutów. „Wolałbym po raz pierwszy publicznie wypowiedzieć się o sytuacji NIK przed komisją sejmową (komisja do spraw kontroli państwowej). Mam nadzieję, że to będzie możliwe" – odpisał nam. A dopytywany, dodaje, że do wspomnianego projektu raportu zgłaszał „pytania raczej niż uwagi".
Za rzekomą próbą nacisków na kontrolerów miały stać niekorzystne dla Kancelarii Premiera wyniki kontroli, a Dziuba miał optować za ich „poprawieniem". Jednak z informacji „Rz" wynika, że kontrola nie była negatywna dla minister Kempy.
– Główny zarzut, jaki miał się znaleźć w raporcie, dotyczy braku koordynacji przy udzielaniu pomocy humanitarnej pomiędzy Kancelarią Premiera oraz MSZ. Ale w czasie, kiedy pomoc jest udzielana krajowi, w którym trwa wojna, o taką koordynację trudno – twierdzi nasz informator zorientowany w sprawie. – Wbrew pojawiającym się sugestiom kontrola nie wypadła jakoś specjalnie krytycznie – dodaje.
– Projekt raportu nie zawierał ostrych sformułowań, a uwagi Dziuby nie były jakieś rewolucyjne. To było raczej delikatne łagodzenie niektórych sformułowań – dodaje inny nasz rozmówca z NIK. I uważa, że „cała ta afera rozbija się bardziej o styl pracy Dziuby – jego rozmowy z kontrolerami bez obecności ich zwierzchników, o wywieranie presji, o podważanie kompetencji". – Zaangażowanie Dziuby wywołało zdziwienie, bo projekt raportu jest pisany w oparciu o ustalenia kontrolerów zawarte w wystąpieniach pokontrolnych, a te Dziuba bez zastrzeżeń zaakceptował wcześniej jako wiceprezes i podpisał – dodają nasi rozmówcy.
Tadeusz Dziuba jest zastępcą Mariana Banasia od listopada. Kiedy wokół prezesa wybuchł skandal w związku z jego kamienicą w Krakowie, wynajmowaną ludziom powiązanym z półświatkiem, Dziuba był typowany na prezesa Izby. PiS nie udało się jednak zdjąć Banasia ze stanowiska. Jak pisała niedawno „Rzeczpospolita", masowo wymienia dyrektorów Izby i chce stworzyć również „swoje" Kolegium w tej instytucji. Wysuwa m.in. do Kolegium swoich kandydatów, którzy nie mają uprawnień kontrolerskich. – Ewidentnie się mocują, bo Banaś złożył do marszałek wniosek o odwołanie nie tylko Dziuby, ale też dyrektora generalnego. Obaj z urzędu są członkami Kolegium – zaznaczają nasi rozmówcy.
W Kolegium, które powinno liczyć 19 członków, jest zaledwie dziewięć osób.