Premier Donald Tusk rozpoczął właśnie medialną ofensywę i zapowiedział, że jeszcze tej jesieni ruszy w Polskę. To nie tylko powtórzenie pomysłu z ostatniej kampanii wyborczej – premier zapowiedział, że odwiedzi te miejsca, w których gościł tuskobusem. Po co? Chce „przekazywać Polakom dobrą energię".
Patrząc na ostatnią wzmożoną aktywność polityków opozycji, trudno się oprzeć wrażeniu, że zachowuje się tak, jakby w najbliższym czasie szykowały nam się wybory – uważają eksperci. Ich zdaniem reakcja premiera wpisuje się w tę poetykę.
– Moim zadaniem jest tłumaczyć, co jest możliwe, a co jest niemożliwe, moim zadaniem jest też tłumaczyć, dlaczego świat raczej podziwia Polaków i Polskę za ostatnie lata, a my jesteśmy ciągle z siebie niezadowoleni. Samo w sobie nie jest to złe, byleby nie było destrukcyjne – przekonywał wczoraj szef rządu.
Rok temu to właśnie objazd tuskobusem i rozmowy premiera z ludźmi stały się punktem zwrotnym dla Platformy Obywatelskiej. Czy dziś w obliczu wahających się sondaży uda się ponowne „podeprzeć się premierem".
– Teraz trudniej będzie wytłumaczyć, dlaczego premier jeździ po Polsce, zamiast wprowadzać w życie zapowiedziane ważne projekty. Zaczną się pytania: po co, za czyje pieniądze? – zwraca uwagę dr Tomasz Gackowski, specjalista od marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. – Nawet jeśli ociepli to wizerunek premiera jako polityka, który nie zamyka się w gabinetach, to długofalowo nie przełoży się na jego poprawę – dodaje.