W powszechnej opinii były minister transportu i szef pomorskiej PO jest jedyną ofiarą afery taśmowej. Kiedy okazało się, że żaden z podsłuchanych ministrów nie zostanie zdymisjonowany, premier Donald Tusk bardzo mocno go skrytykował.
– Osobiście jest to dla mnie duże rozczarowanie. (...) W mojej ocenie kariera polityczna Sławomira Nowaka zakończyła się definitywnie. Tak długo, jak ja będę szefem PO, nie będziemy na pewno współpracować – rugał byłego współpracownika w połowie czerwca szef rządu.
Kilka dni później Nowak udzielił wywiadu „Newsweekowi". – Złożę mandat. W ciągu kilku tygodni. Żeby być posłem, trzeba mieć zaufanie publiczne. Ja tego zaufania dzisiaj nie mam – deklarował polityk.
Potem jeszcze raz wzbudził kontrowersje. Gdy Tusk poprosił niespodziewanie o wotum zaufania dla swojego rządu, dojechał na nocne głosowanie. Tabloidy publikowały zdjęcia z ciepłego przyjęcia, jakie zgotowali mu posłowie partii, z którą oficjalnie rozstał się po aferze.
Jednak, jak wynika z informacji, które „Rz" otrzymała wczoraj w Kancelarii Sejmu, Nowak nadal mandatu nie złożył. Nie wygląda też, by miał zrobić to w najbliższym czasie. Choć nie pojawia się na sejmowych głosowaniach, to okazuje się, że ostatnio wrócił do wykonywania poselskich obowiązków.