- Do 20 sierpnia afera ma zostać całkowicie wyjaśniona przez aparat państwa, jeśli nie, to doprowadzę do przedterminowych wyborów - mówił w czerwcu szef ugrupowania, które tworzy koalicję z PO. Termin ultimatum minął w środę, ale lider ludowców nie podjął żadnych kroków.
Zamiast tego Piechociński udzielił kilku wywiadów, w których podtrzymuje swój krytyczny stosunek do afery i tłumaczy, dlaczego w środę nie zaczął działać mimo braku efektów prokuratorskiego śledztwa.
- Mamy pewne zjawiska na Wschodzie, w życiu krajowym, w Unii Europejskiej i tak dalej. (...) Teraz trzeba powiedzieć jasno: potwierdzamy ślad zewnętrzny, nie potwierdzamy? Potwierdzamy ślad krajowy i jeśli tak, to jaki? W zależności od tego co usłyszymy, to będziemy wiedzieli co robić dalej - tłumaczy Piechociński w rozmowie z niezalezna.pl.
Z rozmowy wynika, że Piechociński nie wyklucza bardziej zdecydowanych działań. - Żeby dojść do przedterminowych wyborów, też są kroki konstytucyjne. Spokojnie. W ciągu najbliższych dni, to jest już najwyższy czas, żeby powiedzieć nie tylko politykom, co w tej sprawie wiemy - wskazuje.
Prezes PSL krytycznie wypowiedział się o działaniach prokuratury. Odniósł się do komunikatu sformułowanego po przesłuchaniu szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. - Proszę zwrócić uwagę, jak rozmowny był prokurator i jak dużo powiedział prokurator po przesłuchaniu ministra Sienkiewicza. Na tym etapie tak wiele powiedział. A czytelnego komunikatu kto stał za aferą trzech kelnerów brak. (...) Nie ma np. komunikatu: przesłuchaliśmy 20 osób, które były podsłuchiwane i żadna z tych osób nie potwierdziła prób szantażowania. Byłby to już jakiś sygnał - mówił.