Dlaczego odszedł pan z rządu?
Odszedłem, bo nie godzę się na ustawę PiS o ochronie zwierząt, która jest dla polskiej wsi szkodliwa. Zdania nie zmieniłem. Moje odejście nie jest elementem rekonstrukcji rządu, tylko własnej decyzji.
Jarosław Kaczyński mówił, że każdy porządny człowiek powinien poprzeć tę ustawę. Nie jest pan dobrym człowiekiem?
O tym, czy ktoś jest dobry, decyduje ocena pana Boga, a nie innych ludzi. Ta ustawa jest oparta na fałszywej aksjologii, fałszywym rozumieniu moralności, również tego, co porządkuje nasze życie i określania dobra i zła. Wielokrotnie w PiS mówiono, że w sprawach dotyczących sumienia, czyli poczucia dobra i zła, nigdy nie będzie dyscypliny i nakazów. Nie było ich nawet przy o wiele ważniejszych sprawach, takich jak aborcja. Wtedy pozostawiono kwestię decydowania każdemu z posłów. Natomiast przy ustawie o zwierzętach obowiązuj dyscyplina, z którą się co do zasady nie godzę. Niezależnie od wątpliwości moralnych i etycznych – a w tym przypadku aksjologia oparta o religię i tradycję europejską – jednoznacznie mówi, że człowiek ma prawo korzystać ze zwierząt do różnych celów, starając się im oczywiście zapewnić jak najlepsze warunki życia. Ze względu na ogromne, negatywne skutki gospodarcze dla polskiego rolnictwa, nie mogę na tę ustawę się zgodzić i jestem całkowicie świadomy konsekwencji, które mnie spotkają.
Może niewygodnie jest już panu w Prawie i Sprawiedliwości?