Po trzech wyjazdowych posiedzeniach rządu premier Ewa Kopacz i jej otoczenie unikają pytań o koszty logistyczne operacji. We Wrocławiu, gdzie we wtorek obradowała Rada Ministrów, szefowa rządu nie chciała podać żadnej kwoty.
– To będzie odpowiedź chyba najbardziej konkretna. Są tacy ludzie w Polsce, którzy wydają pieniądze publiczne na to, by się od obywateli odgradzać, a ja wydaję pieniądze na to, żeby być bliżej obywateli – mówiła, odnosząc się w ten sposób do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, któremu partia finansuje ochronę.
Podania sum unika również Centrum Informacyjne Rządu. W środę nie udało nam się nawiązać z nim kontaktu ani drogą e-mailową, ani telefoniczną. Na telefony i prośby o kontakt nie odpowiadał też rzecznik rządu Cezary Tomczyk, z kolei rzeczniczka kampanii PO Joanna Mucha była poza zasięgiem.
Tę sytuację wykorzystuje opozycja. Poseł współpracującej z PiS Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki złożył wniosek o udostępnienie informacji publicznej w sprawie kosztów posiedzeń. – Nie wykluczam również, że jeżeli będzie odmowa, to spotkamy się na drodze sądowej. Jestem przekonany, że to są informacje, które powinny być dostępne dla wszystkich obywateli, bo to w końcu z naszych pieniędzy odbywa się ta cała szopka PR-owa – przekonywał na konferencji prasowej.
W rozmowie z nami dodał, że ma sygnały „od osób zajmujących się bezpieczeństwem państwa", że koszt wyjazdowych posiedzeń rządu jest bardzo wysoki. – Sam fakt, że rząd ukrywa tę informację, jest bardzo znaczący – mówi Jaki.
Rządzący bliżej obywateli to główne założenie strategii PO na obecnym etapie kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Oprócz wyjazdowych posiedzeń rządu, które dotąd odbyły się w Katowicach, Łodzi i we Wrocławiu, towarzyszy im akcja „Kolej na Ewę", w której premier i jej współpracownicy przemierzają kraj w pociągach. Opozycja wytyka, że akcja opłacana z rządowej puli ma współgrać z wykupioną przez partię kampanią telewizyjną i billboardową z premier w roli głównej i hasłem „Słucham, rozumiem, pomagam".
Na wstępie, przed właściwą kampanią, która rozpocznie się we wrześniu, PO zależy, by odkleić od siebie wizerunek ugrupowania oderwanego od problemów społeczeństwa. Efekty akcji częściowo niweczą jednak doniesienia tabloidów. „Fakt" opisywał, że za premier poleciał do Gdańska rządowy samolot, który wrócił pusty, bo Kopacz z dziennikarzami pojechała pociągiem. We Wrocławiu zaś okazało się, że meble na posiedzenie rządu przyjeżdżają specjalnym tirem z Warszawy.