Zalewski skomentował w ten sposób spór o to, czy na Westerplatte to prezydent Andrzej Duda powinien wyciągnąć dłoń do Ewy Kopacz, czy też premier powinna pierwsza podejść do prezydenta (ostatecznie prezydent i premier nie podali sobie dłoni, mimo że stali kilka metrów od siebie).
Więcej o aferze "dłoniowej" można przeczytać tutaj
- Takiej sytuacji nie powinno być. Protokół mówi o tym, że prezydent podaje rękę - przekonywał Zalewski. Były europoseł dodał przy tym, że dyskusja na temat kwestii protokolarnych jest - w tym wypadku - dyskusją o istocie polityki i "o relacjach między partią rządzącą a partią, którą reprezentuje prezydent".
- Widać wyraźnie od początku kadencji, że prezydent uważa siebie za przedstawiciela PiS. Włączył się w kampanię wyborczą podnosząc tematy, które zgłaszał w czasie kampanii wyborczej, ale które są tematami PiS. Prezydent nie wyszedł z roli lidera PiS, nie wszedł w rolę prezydenta - mówił Zalewski.
Polityk przyznał przy tym, że obawia się powtórki z czasów, gdy premierem był Donald Tusk a prezydentem Lech Kaczyński, kiedy to bardzo często dochodziło do sporów na linii głowa państwa-szef rządu. - Boję się, aby taka sytuacja nie miała wpływu na państwo - chociażby na to, że potrzebna współpraca między prezydentem a premierem nie będzie podejmowana - mówił.