– Dziś zawieramy z Polakami kontrakt na cztery lata. Jeżeli Polacy będą zadowoleni z efektów proponowanej przez nas zmiany, mam nadzieję i wierzę w to głęboko, że przedłużą go na kolejne cztery lata – stwierdziła premier Beata Szydło podczas środowego exposé w Sejmie.
Premier wymieniła też pięć spraw, które mają być przeforsowane w Sejmie w ciągu pierwszych stu dni rządów. Wszystkie to obietnice z kampanii wyborczej: dodatek 500 zł na dziecko, obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku, bezpłatne leki dla seniorów i minimalna stawka godzinowa na poziomie 12 zł.
Marginalizacja Kopacz
Całe nieco ponadgodzinne wystąpienie szefowej rządu nawiązywało do kampanijnego stylu PiS z batalii o prezydenturę i parlament. Z naszych informacji wynika, że część doradców przekonywała premier, by nie składała tak konkretnych deklaracji, ale ta miała twierdzić, że wprowadzanie zapowiadanych zmian jest policzone i przesądzone.
Tak jak jej poprzednicy Szydło przed wystąpieniem poprosiła ministrów o plany ich resortów, ale przemówienie nie było prostym sklejeniem ich pomysłów. Szydło połączyła wizję programową wypracowaną przez zespół szefa Rady Programowej PiS, a teraz wicepremiera Piotra Glińskiego z przekazem, pod którym partia zdobyła władzę. Chciała pokazać, że zna problemy Polaków. – Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą – mówiła.
Szydło odniosła się też do ułaskawienia koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego przez prezydenta Andrzeja Dudę. – Przedsiębiorcy czekają na przejrzysty i sprawnie działający system sądownictwa gospodarczego. Zdarza się natomiast, że najwyższe przewidziane prawem wyroki zasądzane są wobec ludzi tylko za to, że walczyli z korupcją – mówiła.
Było to uprzedzenie ataków polityków opozycji. – Pan Mariusz Kamiński stał się pierwszym beneficjentem tej prawnej „Dudapomocy" – przekonywał szef Klubu PO Sławomir Neumann.