Pierwsze posiedzenie Sejmu po wielotygodniowej przerwie zwiastuje na dobre początek nowego sezonu politycznego, który w najbliższych tygodniach obejmuje m.in. prekampanię, a później kampanię prezydencką. I chociaż różnice między dawnym sezonem ogórkowym a polityką na pełnych obrotach we wrześniu zatarły się w porównaniu z sytuacją np. sprzed dziesięciu lat, to i tak można już ocenić, kto z jakimi pomysłami i w jakiej kondycji rozpoczął polityczną jesień. Dla PiS będzie ona definiowana przede wszystkim przez decyzję PKW dotyczącą dotacji i wynikające z niej problemy.
Czytaj więcej
Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że w jego ugrupowaniu nie ma miejsca dla osób „które są bierne i nie czują żadnego związku z partią”.
Początek sezonu politycznego nie jest dla PiS udany
PiS zostało zepchnięte do defensywy przez decyzję PKW i jej konsekwencje dotyczące płynności finansowej oraz ograniczonych możliwości, które przez to ma największa partia opozycyjna. Z naszych rozmów wynika, że partia Jarosława Kaczyńskiego planowała wydarzenia na początek września, ale ich organizacja okazała się niemożliwa właśnie ze względów finansowych. Odwołano też zapowiadaną na połowę września odpowiedź na Campus Polska Przyszłości, czyli Przystań Polska. PiS musi borykać się też z kolejnymi aferami – jak sprawa Michała K czy nowe informacje dotyczące Ryszarda Czarneckiego. Nie wspominając już o sprawie jego zatrzymania, która w środę stała się jednym z tematów dnia, a może i tygodnia.
Decyzja PKW sprawiła, że PiS musiało skupić się na starcie nowego sezonu politycznego na uruchomieniu zbiórki pieniędzy na rzecz partii. A to jest akcja, którą na tę skalę partia Kaczyńskiego jeszcze nie próbowała. Co więcej, w ostatnich tygodniach roiło się od oficjalnych i nieoficjalnych komunikatów dotyczących bardzo trudnego wyboru kandydata na prezydenta. Niektóre z nich potęgowały zamieszanie komunikacyjne. Ostatecznie z naszych rozmów wynika, że PiS swojego kandydata w tej chwili nie ma i być może dłuższy czas jeszcze nie będzie mieć.
Na to wszystko nałożyły się obrazki z ostatniego wtorku, czyli szarpanina na miesięcznicy smoleńskiej. Pewnym pocieszeniem – ale tylko psychologicznym – dla polityków PiS są sondaże i utrzymywanie się partii Kaczyńskiego w okolicach 30 proc. (np. niedawne badanie IBRiS dla „Rzeczpospolitej”). Ale te badania z oczywistej przyczyny – braku wyborów na horyzoncie – nie mają poza wspominaną psychologią dużego znaczenia. PiS musi dalej oswajać się też z sytuacją każdej opozycji: nie ma sprawczości w Sejmie, jest w dużej mierze reaktywne wobec tego, co robi koalicja rządząca, jest skazane na punktowanie rządzących – w lepszy lub gorszy sposób.