Obecny szef kontrwywiadu wojskowego będzie kierował rządową komisją, która w zaciszu gabinetu, dyskretnie i bez mediów ma zbadać, głównie na materiałach ze służb i prokuratur, jak daleko sięgał wpływ Rosji, a także Białorusi na polską politykę, ale także media i życie społeczne. – To był w swojej bogatej karierze i były dyplomata wojskowy, dowódca wojskowy, wiceszef wywiadu NATO, a także naukowiec, doktor od spraw bezpieczeństwa, człowiek bardzo kompetentny – mówił na wtorkowej konferencji o gen. Jarosławie Stróżyku premier Donald Tusk.
Czytaj więcej
Premier Donald Tusk, zarzucając PiS działanie na rzecz Rosji, stawia na szali swoją wiarygodność. Jeśli się okaże, że poza retoryką wyborczą nie ma konkretów i Antoni Macierewicz oraz Michał Dworczyk nadal będą funkcjonować w życiu publicznym, to wyda im tylko certyfikaty niewinności, a PiS wzmocni politycznie.
Kto zgłosi ekspertów, którzy wejdą w skład komisji do badania wpływów Rosji?
Pozostałego składu komisji, który ma liczyć od 9 do 13 osób, jeszcze nie ma – kandydatów mają zgłaszać: szef MSWiA oraz koordynator ds. służb Tomasz Siemoniak (dwie osoby), a także MON, MSZ, finansów, aktywów państwowych, cyfryzacji, a także kultury i dziedzictwa narodowego, by jak wyjaśnił Tusk – komisja „zbadała ewentualny wpływ na media”, bo „dywersja dotyczy także komunikacji społecznej”.
– To nie będzie komisja śledcza, ma uporządkować fakty i je ocenić – podkreślał Tusk, zapewniając, że jej członkowie mają być „niezależni intelektualnie i politycznie”.
Chociaż premier nie podał, jakimi tematami na pewno się zajmie, nie ukrywał, że na celowniku na pewno znajdzie się Antoni Macierewicz, były szef MON w czasach PiS, który robił wszystko, by „osłabić zdolności obronne Polski”. Wypomniał nocne wejście Żandarmerii Wojskowej do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w Warszawie (w grudniu 2015 r.) wraz z Bartłomiejem Misiewiczem, wpływowym rzecznikiem Macierewicza, i zatrudnienie płk Krzysztofa Gaja, wojskowego o prorosyjskich poglądach w KPRM. – Cień Macierewicza musi zniknąć – stwierdził w przenośni premier, dając do zrozumienia, że komisja ds. rosyjskich wpływów zdobędzie dowody, które oceni potem prokuratura.