Ja nie wiem, przez kogo (jestem śledzony - red.), ale to jest fakt. Tak się składa, że to jest fakt.
Daniel Obajtek
- Ten koncern, gdzie praktycznie w ogóle nie mieliśmy zysków, gdzie był zarządzany przez ludzi, którzy doskonale wiedzieli o mafiach paliwowych, vatowskich i wszystkim po kolei... ci ludzie wracają na nowo. Ja posiadam dużą wiedzę w tym zakresie, dlatego jestem bardzo, bardzo niewygodny - powiedział.
Daniel Obajtek był w Radiu Zet dopytywany o inwigilację, o której mówił. - Jeżeli pod moim domem non stop ktoś stoi z aparatem, jeżeli ktoś jeździ za mną, jak ja mam stwierdzić, przez kogo jestem? Przecież ja nie jestem organem ścigania tego państwa, żebym kogoś zatrzymał, wylegitymował. Ja nie wiem, przez kogo (jestem śledzony - red.), ale to jest fakt. Tak się składa, że to jest fakt - odparł.
Budka: Orlen wydał pół miliona złotych na inwigilację Sienkiewicza. Obajtek reaguje
- W kampanii wyborczej w 2023 r. zlecono inwigilację Bartłomieja Sienkiewicza przez amerykański podmiot. Orlen zapłacił blisko pół miliona złotych, by sporządzić raport na temat Sienkiewicza - powiedział w TVN24 minister aktywów państwowych Borys Budka (PO). Do jego słów odniósł się były prezes Orlenu Daniel Obajtek, który zaapelował, by Budka opublikował raport.
Zarzuty polityków wobec byłego prezesa Orlenu. Daniel Obajtek: Fikcja, bzdura
Były prezes Orlenu był pytany o zarzuty polityków władzy wobec siebie. - Zarzuty to nic innego tylko fikcja, żeby przykryć pewne tematy, bo to nie są żadne zarzuty - powiedział. - Nie inwigilowałem żadnych polityków opozycji, nie byli oni dla mnie istotni. To całkowita bzdura. Zajmowałem się zarządzaniem i budowaniem naszego czempiona narodowego - oświadczył podkreślając, że "dziś Orlen jest największym koncernem, to nasz czempion narodowy". Wskazywał na zyski, inwestycje i ratingi Orlenu.
Na uwagę, że o inwigilacji polityków opozycji mówił premier, Daniel Obajtek odpowiedział, że "premier machał jakimiś kartkami papieru, gdzie to była firma, która w weekendy mnie chroniła i to nie była firma, która inwigilowała kogokolwiek". - Ja nie zlecałem (robienia - red.) żadnych zdjęć polityków opozycji - zapewnił. - Jeżeli firma robiła jakiekolwiek rozpoznanie, to było to związane z gospodarczymi rzeczami. Ja nie wiem, komu zrobili zdjęcie czy nie zrobili. Ja się tym nie zajmowałem w koncernie, który ma 65 tys. ludzi - przekonywał.