Europa wabi Armenię, Rosja grozi. Erywań między Unią Europejską a Kremlem

Parlament Europejski zachęca Erywań do złożenia wniosku o przyznanie statusu kandydata do UE. Ale Moskwie nie podoba się zbliżenie Armenii z Zachodem.

Publikacja: 15.03.2024 03:00

Premier Armenii Nikol Paszynian i kanclerz Niemiec Olaf Scholz

Premier Armenii Nikol Paszynian i kanclerz Niemiec Olaf Scholz

Foto: AFP

– Rezolucja zacytowała moje własne oświadczenie wygłoszone z trybuny Parlamentu 17 października o tym, że Armenia gotowa być na tyle blisko z UE w takim zakresie, w jakim UE uzna to za możliwe – ucieszył się armeński premier Nikol Paszynian na wieść o rezolucji ze Strasburga.

Jednak Moskwa zareagowała zupełnie inaczej. – Nas nie może nie niepokoić obraźliwa retoryka, która dominuje obecnie w wypowiedziach przywódców Armenii – ogłosiła rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Czytaj więcej

Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Armenii. Rosja traci sojusznika?

Wcześniej armeński minister spraw zagranicznych Ararat Mirzojan przyznał, że „jest dyskutowane” wystąpienie o członkostwo w UE jako „część wielu opcji” prozachodniego zwrotu w polityce kraju. Mimo że wypowiedzi armeńskich polityków na ten temat nie odbiegają od dyplomatycznej normy, Kreml uznał je za „obraźliwe”.

Tydzień temu, w jednym z wielu epizodów osłabiania rosyjskiej kontroli nad krajem, Armenia zażądała usunięcia rosyjskiej straży granicznej z lotniska w swej stolicy. Straż jest częścią policji politycznej Kremla FSB i zapewnia mu panowanie nad najważniejszym szlakiem komunikacyjnym śródlądowego kraju, otoczonego w większości przez nieprzyjaznych sąsiadów.

Premier Paszynian denerwuje Rosję. Wypisuje Armenię z prokremlowskich organizacji

Kolejnym ruchem premiera Paszyniana było formalne zawieszenie członkostwa Armenii w prorosyjskim sojuszu wojskowym Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB). Ze wszystkich decyzji Erywania ta bez wątpienia najbardziej zdenerwowała Rosję, choć zawieszenie członkostwa w żaden sposób nie wpływa na status rosyjskich wojsk rozmieszczonych w republice.

Czytaj więcej

Premier Armenii rozbija rosyjski sojusz. Uderza w Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenkę

Armenia ma zaś do ODKB pretensje, że nie interweniowała w dwóch ostatnich wojnach z Azerbejdżanem, mimo że azerskie wojska ostrzeliwały i atakowały terytorium nie tylko Górskiego Karabachu, ale i Armenii.

– Moskwa zawsze mogła wskazywać (w sytuacjach napięć z Armenią – red.), że obroty handlowe są stabilne, współpraca wojskowa się rozwija, a Kreml pozostaje arbitrem w sporze z Azerbejdżanem o Karabach. Teraz te argumenty są bez znaczenia – zauważa niezależny rosyjski politolog Kiriłł Kriwoszejew.

Wraz z zajęciem Karabachu przez Azerbejdżan Moskwa straciła na znaczeniu jako arbiter w sporze, który wygrało Baku. Skutkiem dwóch ostatnich wojen był zwrot w polityce bezpieczeństwa Erywania i rozpoczęcie zakupów broni poza Rosją – przede wszystkim we Francji, ale i w Indiach.

– Rząd zerka na Indie, na Francję, a teraz rozważa ostateczne wybawienie dla Armenii poprzez unijną perspektywę – mówi „Politico” armeński politolog Beniamin Pogoszian.

Armenia zarabia na Rosji. Czy Kreml zastosuje szantaż ekonomiczny?

W rankingach przestrzegania praw i swobód obywatelskich Armenia jest nawet wyżej niż sąsiednia Gruzja, która ma już przed sobą unijną perspektywę. Wszystko to coraz bardziej denerwuje Moskwę. Jedyne, co jeszcze powstrzymuje ją od przejścia do ostrzejszej fazy konfliktu, to obroty handlowe.

Czytaj więcej

Armenia: Nie możemy już polegać na Rosji w zakresie potrzeb wojskowych i obronnych

Rosja jest uzależniona od przemytu przez Armenię towarów objętych zachodnimi sankcjami, bez którego nie mogłaby prowadzić wojny z Ukrainą. Erywań zaś dobrze na nim zarabia – co w swej rezolucji wypomniał również Parlament Europejski. Sami Ormianie sądzą, że dzięki sprzedaży zakazanych towarów eksport Armenii do Rosji wzrósł o 80 proc. Zachodni finansiści szacują jednak, że w stosunku do ostatniego, przedwojennego roku skok był jeszcze większy – 430 proc.

Dla jednego z biedniejszych krajów w sąsiedztwie UE takie zyski są nie do pogardzenia, ale w dłuższej perspektywie mogą się źle skończyć – mimo sympatii okazywanej przez Unię Europejską.

Kreml próbuje wykorzystać tę słabość. – Dotychczas kremlowskie opcje (przeciwdziałania władzom Armenii – red.) mogły obejmować próby organizowania zamachu stanu w Erywaniu czy stosowanie szantażu ekonomicznego. Żadna z nich nie jest obecnie zbyt prawdopodobna – sądzi Kriwoszejew.

– Rezolucja zacytowała moje własne oświadczenie wygłoszone z trybuny Parlamentu 17 października o tym, że Armenia gotowa być na tyle blisko z UE w takim zakresie, w jakim UE uzna to za możliwe – ucieszył się armeński premier Nikol Paszynian na wieść o rezolucji ze Strasburga.

Jednak Moskwa zareagowała zupełnie inaczej. – Nas nie może nie niepokoić obraźliwa retoryka, która dominuje obecnie w wypowiedziach przywódców Armenii – ogłosiła rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Ursula von der Leyen: Nie ma już starych i nowych Europejczyków
Polityka
Rosja znów będzie głosić kłamstwo katyńskie? Wypowiedź prokuratora
Polityka
Protesty w Paryżu. Chodzi o wojnę w Gazie
Polityka
Premier Hiszpanii podjął decyzję w sprawie swojej przyszłości
Polityka
Szkocki premier Humza Yousaf rezygnuje po roku rządów
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?