Szef jednej z komend uzupełnień kupił w trakcie wojny posiadłości warte miliony euro w Hiszpanii. Szef innej, zamiast mobilizować żołnierzy na wojnę, wysłał ich na budowę własnego domu. Jedna z deputowanych Rady Najwyższej „za wynagrodzenie” pomagała wyjeżdżać za granicę mężczyznom w wieku poborowym, którzy udawali wolontariuszy. Były wiceminister gospodarki wraz z wiceministrem polityki agrarnej dopuścili się nadużyć i narazili budżet na stratę ponad 62 mln hrywien (równowartość 6,8 mln złotych) podczas zakupu żywności, która miała trafić do Ukraińców w ramach pomocy humanitarnej. W Winnicy zatrzymano lekarza, którzy „sprzedał” ponad 200 zaświadczeń zwalniających ze służby w wojsku (od 3 tys. dolarów za każde). Resort obrony po zawyżonych cenach kupił tureckie kurtki zimowe dla wojskowych. To tylko część afer korupcyjnych opisywanych w ostatnich tygodniach w ukraińskich mediach.
– Wydałem polecenia i ustawodawcy Ukrainy dostaną moje propozycje dotyczące uznania korupcji za zdradę państwa w czasie stanu wojennego – oznajmił prezydent Wołodymyr Zełenski w wywiadzie pokazanym w niedzielę w tzw. telemaratonie (kilka stacji nadaje w ramach jednego kanału od początku wojny). Jak prezydent chce zwalczać korupcję i czego będą dotyczyć propozycje?
Czytaj więcej
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaproponuje, by w czasie wojny korupcja na Ukrainie była karana jak zdrada stanu.
– Nie chodzi o rozstrzelanie, to nie stalinizm. Chodzi o to, że jak są dowody, to człowiek powinien siedzieć za kratami – podkreślił i zapowiedział, że konkretne propozycje wpłyną do Rady Najwyższej w tym tygodniu.
Z doniesień medialnych wynika zaś, że chodzi o zaostrzenie kar dla łapówkarzy, którzy nie będą też mogli opuścić aresztu po wpłaceniu kaucji (dziś jest to możliwe). W świetle obecnego prawa osobie oskarżonej o zdradę państwa może grozić nawet 15 lat więzienia i całkowita konfiskacja majątku.