Wtedy w Arabii Saudyjskiej wykonano egzekucję na duchowym przywódcy mniejszości szyickiej w tym kraju Nimrze an-Nimrze. A w Iranie doszło do antysaudyjskich demonstracji i ataku na ambasadę królestwa w Teheranie.
W porozumieniu jest jednak mowa nie tylko o wznowieniu stosunków dyplomatycznych – otwarciu ambasad i powrocie ambasadorów (co ma się stać w ciągu najbliższych dwóch miesięcy). Wspomina się w nim o wzajemnym poszanowaniu suwerenności oraz „nieingerowaniu w sprawy wewnętrzne”, co zapewne odnosi się wspierania przez Irańczyków niepokornych szyitów w Arabii Saudyjskiej oraz niepokornych sunnitów w Iranie przez Saudyjczyków. Kluczowa jest zapowiedź współpracy Rijadu i Teheranu w zakresie bezpieczeństwa. Rozmowy na zaproszenie Xi toczyły się w tajemnicy od 6 marca. Na czele delegacji nie stali najbardziej znani politycy, ale wpływowi ludzie ze sfery bezpieczeństwa – saudyjski doradca ds. bezpieczeństwa Musaid bin Mohamed al-Ajban i irański kontradmirał Ali Szamchani.
Przyszłość Jemenu
Przejęcie przez Pekin roli głównego rozgrywającego w regionie to poważne wyzwanie dla Waszyngtonu. Oficjalnie USA wyraziły jednak zadowolenie z porozumienia, choć ostrożnie. Główny powód zadowolenia to szansa na zakończenie wojny w Jemenie, w którą zaangażowane są Iran i Arabia Saudyjska. Teheran wspiera szyicki ruch Hutich, a Rijad stoi na czele zwalczającej ich koalicji i daje oparcie uznawanemu przez społeczność międzynarodową jemeńskiemu rządowi, który nie kontroluje jednak znacznej części terytorium kraju, w tym stolicy Sany.
Jeżeli porozumienie się utrzyma, wojna w Jemenie skończy, a Arabia Saudyjska nie będzie się musiała bronić przed atakami Hutich, to na końcu przywitamy to z radością – tak przedstawił amerykańskie stanowisko John Kirby, rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Podkreślając, że trzeba się będzie wnikliwie przyglądać, czy Teheran będzie przestrzegał tego, co podpisał.
Huti również wyrazili w ostrożny sposób zadowolenie z porozumienia, mówiąc o szansie na powrót do „normalnych stosunków” między państwami regionu i enigmatycznie sugerując, że „muzułmańskie społeczeństwo” będzie się wreszcie mogło odciąć od obcych wpływów.
W jemeńską wojnę zaangażowani są jednak i inni gracze. Tuż przed ogłoszeniem pekińskiego porozumienia odezwała się główna organizacja separatystów jemeńskich z południa, formalnie stojąca po stronie dowodzonej przez Rijad. Wyraziła sprzeciw wobec rozmów Saudyjczyków z Hutimi. Ma to duże znaczenie dla polityki na Półwyspie Arabskim, bo separatystów z południa wspierają Zjednoczone Emiraty Arabskie. Już wcześniej widoczny był konflikt między najważniejszymi krajami półwyspu – Arabią Saudyjską i ZEA. Teraz może się jeszcze nasilić, choć i Abu Zabi niedawno wznowiło formalne stosunki z Teheranem.