Nowy świat nad Zatoką

Pekin doprowadził do porozumienia między wrogami, Rijadem oraz Teheranem, i stał się niezbędny dla całego regionu.

Publikacja: 13.03.2023 03:00

Podpisane w Pekinie porozumienie trafiło na pierwsze strony gazet w Iranie

Podpisane w Pekinie porozumienie trafiło na pierwsze strony gazet w Iranie

Foto: afp

Sojusze na Bliskim Wschodzie były budowane przede wszystkim na podstawie relacji z Islamską Republiką Iranu. To strach przed Iranem, jego programem atomowym i wspieraniem bojowników w innych krajach, doprowadził nawet do normalizacji stosunków między Izraelem a kilkoma państwami arabskimi.

Piątkowe porozumienie między Iranem a Arabią Saudyjską, podpisane w Chinach i dzięki nim, tworzy podwaliny nowego świata na Bliskim Wschodzie. Daje też szansę na zakończenie ciągnącej się od ośmiu lat wojny w Jemenie.

Bezpieczeństwo

Czasem przedstawiano Rijad i Teheran jako wrogów śmiertelnych. Oba kraje stoją na czele dwóch skłóconych odłamów świata islamu: Arabia Saudyjska sunnickiego, a Iran szyickiego. Islamska Republika Iranu to od lat kraj izolowany przez Zachód, zwłaszcza USA. A Arabia Saudyjska to przez lata krnąbrny, ale jednak sojusznik Zachodu, w szczególności Ameryki.

Zbliżenie dotychczasowych wrogów będzie miało znaczenie nie tylko dla Bliskiego Wschodu

Teraz dogadały się przy wsparciu Xi Jinpinga (jego osobisty wkład został wyraźnie podkreślony), coraz bardziej wrogiego USA. Porozumienie jest bardzo szerokie. Zaczyna się od wznowienia stosunków dyplomatycznych, zerwanych całkowicie w 2016 r.

Wtedy w Arabii Saudyjskiej wykonano egzekucję na duchowym przywódcy mniejszości szyickiej w tym kraju Nimrze an-Nimrze. A w Iranie doszło do antysaudyjskich demonstracji i ataku na ambasadę królestwa w Teheranie.

W porozumieniu jest jednak mowa nie tylko o wznowieniu stosunków dyplomatycznych – otwarciu ambasad i powrocie ambasadorów (co ma się stać w ciągu najbliższych dwóch miesięcy). Wspomina się w nim o wzajemnym poszanowaniu suwerenności oraz „nieingerowaniu w sprawy wewnętrzne”, co zapewne odnosi się wspierania przez Irańczyków niepokornych szyitów w Arabii Saudyjskiej oraz niepokornych sunnitów w Iranie przez Saudyjczyków. Kluczowa jest zapowiedź współpracy Rijadu i Teheranu w zakresie bezpieczeństwa. Rozmowy na zaproszenie Xi toczyły się w tajemnicy od 6 marca. Na czele delegacji nie stali najbardziej znani politycy, ale wpływowi ludzie ze sfery bezpieczeństwa – saudyjski doradca ds. bezpieczeństwa Musaid bin Mohamed al-Ajban i irański kontradmirał Ali Szamchani.

Przyszłość Jemenu

Przejęcie przez Pekin roli głównego rozgrywającego w regionie to poważne wyzwanie dla Waszyngtonu. Oficjalnie USA wyraziły jednak zadowolenie z porozumienia, choć ostrożnie. Główny powód zadowolenia to szansa na zakończenie wojny w Jemenie, w którą zaangażowane są Iran i Arabia Saudyjska. Teheran wspiera szyicki ruch Hutich, a Rijad stoi na czele zwalczającej ich koalicji i daje oparcie uznawanemu przez społeczność międzynarodową jemeńskiemu rządowi, który nie kontroluje jednak znacznej części terytorium kraju, w tym stolicy Sany.

Jeżeli porozumienie się utrzyma, wojna w Jemenie skończy, a Arabia Saudyjska nie będzie się musiała bronić przed atakami Hutich, to na końcu przywitamy to z radością – tak przedstawił amerykańskie stanowisko John Kirby, rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Podkreślając, że trzeba się będzie wnikliwie przyglądać, czy Teheran będzie przestrzegał tego, co podpisał.

Huti również wyrazili w ostrożny sposób zadowolenie z porozumienia, mówiąc o szansie na powrót do „normalnych stosunków” między państwami regionu i enigmatycznie sugerując, że „muzułmańskie społeczeństwo” będzie się wreszcie mogło odciąć od obcych wpływów.

W jemeńską wojnę zaangażowani są jednak i inni gracze. Tuż przed ogłoszeniem pekińskiego porozumienia odezwała się główna organizacja separatystów jemeńskich z południa, formalnie stojąca po stronie dowodzonej przez Rijad. Wyraziła sprzeciw wobec rozmów Saudyjczyków z Hutimi. Ma to duże znaczenie dla polityki na Półwyspie Arabskim, bo separatystów z południa wspierają Zjednoczone Emiraty Arabskie. Już wcześniej widoczny był konflikt między najważniejszymi krajami półwyspu – Arabią Saudyjską i ZEA. Teraz może się jeszcze nasilić, choć i Abu Zabi niedawno wznowiło formalne stosunki z Teheranem.

Mniej Zachodu

Pekińskie porozumienie to przede wszystkim niedobry znak dla Izraela, który Iran uważa za egzystencjalne zagrożenie i dąży do jego izolacji. Antyirańską podstawę miała normalizacja stosunków z państwami arabskimi, rozpoczęta w 2020 r. od porozumienia z ZEA. Potem objęła Bahrajn, Maroko i Sudan. Wydawało się, że uczyni to w ciągu najbliższych lat i Arabia Saudyjska. Nadal, jak sądzi część ekspertów, nie jest to wykluczone, ale w razie powodzenia porozumienia podpisanego w piątek w Chinach trudno oczekiwać, żeby podstawą stosunków saudyjsko-izraelskich była izolacja Iranu.

Zbliżenie dotychczasowych wrogów będzie miało znaczenie nie tylko dla Bliskiego Wschodu. Dochodzi do niego w czasie fundamentalnych zmian w polityce światowej, przyśpieszonych przez wojnę w Ukrainie. Pokazała ona, że Zachód jest coraz bardziej osamotniony. Blok mniej lub bardziej antyzachodni się rozrasta.

Sojusze na Bliskim Wschodzie były budowane przede wszystkim na podstawie relacji z Islamską Republiką Iranu. To strach przed Iranem, jego programem atomowym i wspieraniem bojowników w innych krajach, doprowadził nawet do normalizacji stosunków między Izraelem a kilkoma państwami arabskimi.

Piątkowe porozumienie między Iranem a Arabią Saudyjską, podpisane w Chinach i dzięki nim, tworzy podwaliny nowego świata na Bliskim Wschodzie. Daje też szansę na zakończenie ciągnącej się od ośmiu lat wojny w Jemenie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu