Bartosz Arłukowicz mówił w rozmowie z Polsat News między innymi o doniesieniach prasy, związanych z udzieleniem zgody na wysłanie czołgów Leopard na Ukrainę oraz wysłanie sprzętu przez Niemcy. - Ukraina bezwzględnie potrzebuje pomocy. Wstrzymywanie tej decyzji nie było dobrym pomysłem - powiedział. - Uważam, że w tej sprawie potrzebna jest współpraca. Pomoc pojedynczych państw nie będzie do końca skuteczna. To musi być koalicja. Wtedy tak naprawdę dopiero jesteśmy bezpieczni, kiedy działamy razem - dodał.

Jak powiedział Arłukowicz, „jest głęboko przekonany, że to nie jest tylko wojna ukraińsko-rosyjska”. - To wojna o wolny, demokratyczny świat, wolną, demokratyczną Europę. Rozumiem wstrzemięźliwość i ostrożność w podejmowaniu decyzji przez NATO, rozumiem ryzyko wybuchu konfliktu globalnego, ale z drugiej strony nie możemy na pewno zostawić Ukraińców samych sobie. Oni toczą bardzo trudną wojnę - stwierdził.

Czytaj więcej

Kosiniak-Kamysz: Sikorski zaliczył kolejną wpadkę, niepotrzebną

Polityk odniósł się także do słów Radosława Sikorskiego, który mówił o wahaniu polskiego rządu na początku inwazji Rosji na Ukrainę. - Znam tę dyskusję, z drugiej strony chciałbym uzyskać odpowiedź na pytania: co na miesiąc przed wojną robił Morawiecki w Madrycie z Le Pen i Orbanem, co robił w Budapeszcie z Orbanem i Salvinim? Dlaczego Le Pen była przyjmowana na miesiąc przed wybuchem konfliktu w Polsce i wożona rządowymi limuzynami? Dlaczego w Polsce odbyło się spotkanie Le Pen, Orbana i tych innych radykalnych, proputinowskich polityków? - pytał. - Znam bardo dobrze Radka Sikorskiego (...), znam jego poglądy, znam jego zasługi dla Ukrainy i dla polityki wschodniej. Naprawdę tych słów nie można zestawiać z tym, co robił Morawiecki. On jeździł do Madrytu, on się spotykał z Orbanem i Le Pen, on zapraszał do Polski radykalnych prawicowych polityków, którzy wspierają Putina lub są przez niego finansowani. W zawiązku z tym, zderzenie słów z faktami jest nieadekwatne - dodał.