Zamojska prokuratura chce zbadać przez biegłego grafologa podpisy pod rozliczeniami za podróże i diety europosła PiS Ryszarda Czarneckiego za lata 2012-2019 by zbadać kto odpowiada za wyłudzenia środków. Ale do tego musi mieć oryginały. Parlament Europejski odmówił prokuraturze. Dokumenty mogą być udostępnione tylko na miejscu, w siedzibie PE w Brukseli - ujawniliśmy w piątkowej „Rzeczpospolitej”.
Śledztwo jakie toczy się w sprawie wyłudzenia unijnych środków trwa już blisko trzy lata - zawiadomienie złożyła unijna instytucja - Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Problem jest poważny bo sprawa, mimo mocnego zebranego materiału dowodowego, stanęła w miejscu. Dlaczego Polska w ogóle się prowadzi śledztwo w sprawie oszustwa na szkodę PE? Bo, od pięciu lat, Polska nie jest w strukturach Prokuratury Europejskiej - prokurator generalny Zbigniew Ziobro skorzystał z przysługującego Polsce prawa weta i zablokował powołanie instytucji, która wiązałaby wszystkie państwa. Gdyby Polska była państwem uczestniczącym w działaniach Prokuratury Europejskiej, nie musiałaby prosić o dokumenty.