Szydło była pytana czy kompromis z Brukselą ws. reformy sądownictwa, który umożliwi odblokowanie środków z KPO to sukces czy kapitulacja rządu?
- To konsekwencja decyzji, która została przez Radę Europejską podjęta w 2020 r., ustanawiającej mechanizm warunkowości. Wówczas wszystkie państwa członkowskie zgodziły się - nie było weta - by taki mechanizm, niedopowiedziany, niedookreślony, został przyjęty. Ówcześnie też zapewniano, przynajmniej tak wynikało z relacji premiera Mateusza Morawieckiego, pani przewodnicząca Ursula von der Leyen twierdziła, że nie będzie miał ten mechanizm zastosowania do Funduszu Odbudowy, będzie tylko dotyczył prawidłowości wydawania środków z funduszy europejskich. Okazało się inaczej. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, ponieważ KE od dłuższego czasu stosuje tego typu środki, aby szukać różnego rodzaju narzędzi do nacisków, szantaży państw europejskich - mówiła Szydło.
Czytaj więcej
Już w czwartek Sejm ma się zająć projektem zmian w Sądzie Najwyższym, który powinien odblokować pieniądze z KPO. - Już na pierwszy rzut oka rysują się istotne wątpliwości konstytucyjne - mówi prof. Aleksander Stępkowski, sędzia i rzecznik SN. Nie tylko on ma wątpliwości.
Była premier była dopytywana czy Polska powinna pójść na kompromis w proponowanym kształcie.
- Ja tej ustawy (wprowadzającego zmiany w Sądzie Najwyższym) nie znam, ona została zgłoszona w ostatnich godzinach, nie mogę odnosić się do meritum. Nie wyobrażam sobie, że polski rząd zgodziłby się na coś, co byłoby niezgodne z polską konstytucją, czy też zostałyby narzucone warunki, które okazałyby się szantażem, a nie kompromisem - odparła.
Szydło mówiła też, że "gdyby zapis o testowaniu sędziów znalazłby się w ustawie byłby on dla niej nie do przyjęcia". - Trzeba zaczekać spokojnie, projekt dopiero został złożony, trzeba poczekać jaki będzie dalszy los tej ustawy. Tu jest oczywiście jeszcze ogromna rola pana prezydenta, który także zaangażował się w proces szukania kompromisu z UE, pan prezydent będzie musiał podpisać tę ustawę, ten proces rusza - stwierdziła.
KE próbuje szukać takich środków, które nie są zgodne z traktatami, ponieważ i KE, i wiele innych instytucji europejskich próbuje wchodzić w kompetencje państw członkowskich
Beata Szydło, była premier, europosłanka
- Sam fakt, że jest w tej chwili szansa na znalezienie kompromisu, to bardzo dobra decyzja i bardzo dobra informacja. Zawsze pytanie jest, za jaką cenę ten kompromis ma zostać osiągnięty. Nie wyobrażam sobie, że premier Morawiecki zgodziłby się, by rozwiązania, które byłyby szantażem, a nie kompromisem, zostały Polsce narzucone - podsumowała Szydło.
Europosłanka była też pytana czy gdyby ona była premierem w 2020 roku wówczas zgodziłaby się na wspomnianą wcześniej zasadę warunkowości wprowadzoną w UE, uzależniającą wypłatę środków unijnych od przestrzegania reguł praworządności.
- Każdy podejmuje decyzje zgodnie ze swoją wiedzą, wolą, strategią, to jest odpowiedzialność premiera. Gdybym ja była wówczas na szczycie, jako premier polskiego rządu, prawdopodobnie zastosowałabym weto - odparła.
- Myślę, że tutaj trzeba mówić o dwóch kwestiach. KE próbuje szukać takich środków, które nie są zgodne z traktatami, ponieważ i KE, i wiele innych instytucji europejskich próbuje wchodzić w kompetencje państw członkowskich. To proces federalizacji. Po drugie - ten mechanizm warunkowości dla mnie jest mechanizmem, który nie jest narzędziem do prowadzenia zgodnej z traktatami polityki europejskiej, tylko ma być to pewien rodzaju szantaż - wyjaśniła.