Mariusz Błaszczak wykorzystuje konferencje organizowane na temat dozbrajania armii czy zachęt, aby młodzi ludzie wstępowali do wojska, do ataku na opozycję. Oskarża PO i PSL o likwidację jednostek wojskowych, co jego zdaniem było „zdradą stanu”.
Niemal taka sama narracja, powtarzana wielokrotnie przez Błaszczaka, może być przyswajana przez ogół wyborców partii – szczególnie gdy rezonuje w rządowych mediach. Tyle że minister w wielu stwierdzeniach mija się z prawdą. To nie jest tak, że po agresji Rosji na Ukrainę w 2014 r. ówczesny rząd PO-PSL zwijał wojsko.
Czytaj więcej
Zawarte 27 lipca, br. trzy umowy ramowe pomiędzy Ministerstwem Obrony Narodowej i podmiotami przemysłu obronnego Republiki Korei, a także wcześniejsza wizyta Mariusza Błaszczaka w Seulu, zaowocowały skierowaniem do resortu obrony licznych interpelacji posłów opozycji związanych z tą kwestią. W większości przypadków MON odpowiedział na nie w pierwszej połowie sierpnia.
Po zajęciu Krymu szef MON Tomasz Siemoniak zapowiedział w Siedlcach podjęcie działań w celu podniesienia gotowości bojowej jednostek Sił Zbrojnych rozmieszczonych na wschodzie kraju. Prowadzono też wtedy rozmowy o gotowości do stałego przyjęcia wojsk amerykańskich w Polsce. W październiku 2015 r. zawarte zostało porozumienie określające lokalizacje przyszłych składów amerykańskiego sprzętu wojskowego. Przywrócono szkolenie ochotników, finalizowane były też prace związane z reaktywowaniem Obrony Terytorialnej, opartej na koncepcji stworzenia komponentu OT w ramach Narodowych Sił Rezerwowych. Być może Błaszczak tego nie wie, ale w połowie października 2015 r. MON zatwierdził koncepcję powołania Gwardii Krajowej. Zakładała ona, że formacja ta docelowo ma liczyć nawet 300 tys. osób.
Dzisiaj Błaszczak powtarza, że za rządów PiS armia liczy 150 tys. wojskowych, bo do żołnierzy zawodowych i WOT dodał powołanych na kilka miesięcy na szkolenie w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej oraz studentów uczelni wojskowych. Podkreśla, że w 2015 r. armia liczyła tylko 95 tys. żołnierzy, ale pomija ok. 20 tys. służących wtedy „pod bronią” w ramach NSR.