Afera mailowa. Premier miał akceptować zakup respiratorów od handlarza bronią

W internecie opublikowano kolejne e-maile, które - rzekomo - mają pochodzić ze skrzynki e-mailowej Michała Dworczyka, której zawartość mieli przechwycić hakerzy. Z ujawnionej korespondencji wynika, że premier Mateusz Morawiecki wiedział i akceptował, że dostawcą respiratorów (chodzi o głośną "aferę respiratorową") zostanie Andrzej I. właściciel niewielkiej firmy handlującej bronią.

Publikacja: 26.05.2022 13:25

Premier Mateusz Morawiecki

Premier Mateusz Morawiecki

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Na początku czerwca ubiegłego roku szef KPRM Michał Dworczyk przyznał, że konta e-mailowe należące do niego oraz do jego żony zostały przejęte przez hakerów. Sprawą zajęły się służby odpowiedzialne za bezpieczeństwa państwa. Od tego czasu w internecie publikowane są e-maile, które - rzekomo - mają pochodzić z konta Dworczyka. Przedstawiciele rządu deklarowali, że nie będą odnosić się do autentyczności poszczególnych wiadomości. Prawdziwość kilku maili potwierdziły natomiast osoby, których nazwiska pojawiały się w korespondencji.

20 maja w internecie opublikowano kolejne e-maile, tym razem dotyczące głośnej sprawy zakupu respiratorów przez resort zdrowia na początku epidemii koronawirusa SARS-CoV-2, a także zakupu środków ochronnych. Z maili wynika, że w korespondencji wzięli udział premier Mateusz Morawiecki, ówczesny wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński oraz prezes KGHM Marcin Chludziński. Korespondencja ma pochodzić z okresu 4-6 kwietnia 2020 r.

Czytaj więcej

Biznesmen ścigany za respiratory

"Poniżej oferta od Pana Andrzeja (...)" - miał napisać Cieszyński, dziękując "Marcinowi" za "namiary". Wiceminister nadzorował w Ministerstwie Zdrowia zakupy związane z COVID-19. Cytowana oferta dotyczyła dostawy tysiąca sztuka respiratorów SH-300 w cenie 51 tys. euro za sztukę. "Potwierdzenie ceny i terminów dostaw będziemy mieli jutro rano (dzisiaj w Chinach jest święto). Formalną ofertę prześlemy jutro z rana po potwierdzeniu przez Chińczyków. W przypadku nie potwierdzenia tego typu respiratorów zaproponujemy model alternatywny o podobnej charakterystyce i krótkim terminem dostawy. Warunki płatności 50% przedpłata pozostałe 50% za każdą partię po dostarczeniu na lotnisko w Chinach" - miał oferować Andrzej I.

"Proszę. My działamy z tymi (respiratorami - red.) bellavista które sobie wcześniej potwierdziliśmy. Te chińskie są o tyle ciekawe że mają koncentrator tlenu" - miał odpowiedzieć prezes KGHM.

"OK!" - tak ten wątek miał skwitować premier Mateusz Morawiecki. Z ujawnionej korespondencji wynika, że mail szefa rządu został wysłany wieczorem 6 kwietnia 2020 r.

Cytowany przez portal tvn24.pl poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, który wraz z posłem Dariuszem Jońskim badał sprawę zakupu respiratorów, ocenił, iż korespondencja to kolejny dowód, że premier Mateusz Morawiecki "wiedział i akceptował jako dostawcę respiratorów" Andrzeja I.

Andrzej I. nie dostarczył deklarowanych respiratorów w terminie. "Wziął potężną zaliczkę, ale dostarczył tylko skromną część sprzętu, i to wadliwego" - pisaliśmy w kwietniu w "Rzeczpospolitej". Sąd na wniosek prokuratury zgodził się na aresztowanie Andrzeja I., dzięki czemu śledczy wystawili za nim list gończy.

Pytany w ubiegłym miesiącu o sprawę zakupu respiratorów premier Mateusz Morawiecki mówił, że gdy zaczynała się pandemia, "brakowało respiratorów, brakowało masek, brakowało jakiegokolwiek sprzętu do walki z epidemią". - Wówczas minister zdrowia podjął odważną decyzję, aby wszędzie na świecie szukać tych respiratorów, wszędzie i natychmiast - dodał.

- Dziękuję ówczesnemu kierownictwu Ministerstwa Zdrowia (szefem resortu był wówczas Łukasz Szumowski - red.) za odważne decyzje, które uratowały tysiące istnień ludzkich, bo te respiratory udało się ściągnąć - oświadczył Morawiecki. Przyznał, że "jeden z dostawców nie ze wszystkiego się wywiązał". - Lwia część tych zasobów, które zostały skierowane do zakupu respiratorów od tego konkretnego dostawcy wróciła do Skarbu Państwa. Pozostała część też myślę, że wróci - dodał premier.

Na początku czerwca ubiegłego roku szef KPRM Michał Dworczyk przyznał, że konta e-mailowe należące do niego oraz do jego żony zostały przejęte przez hakerów. Sprawą zajęły się służby odpowiedzialne za bezpieczeństwa państwa. Od tego czasu w internecie publikowane są e-maile, które - rzekomo - mają pochodzić z konta Dworczyka. Przedstawiciele rządu deklarowali, że nie będą odnosić się do autentyczności poszczególnych wiadomości. Prawdziwość kilku maili potwierdziły natomiast osoby, których nazwiska pojawiały się w korespondencji.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE
Polityka
Donald Tusk: PiS i Konfederacja chcą wyprowadzić Polskę z UE
Polityka
Bartłomiej Sienkiewicz podał się do dymisji. Minister kultury wystartuje w wyborach do PE