Niepewna jest przyszłość czołowych przedsiębiorstw Białorusi

Rosyjska inwazja uderzyła w portfele Białorusinów i wywindowała ceny. – Cofamy się o 20 lat – mówi „Rz” białoruski ekonomista.

Publikacja: 29.03.2022 21:00

Niepewna jest przyszłość czołowych przedsiębiorstw Białorusi

Foto: president.gov.by

Z najnowszych danych białoruskiego urzędu statystycznego Belstat wynika, że liczba mieszkańców kraju w ubiegłym roku zmalała o ponad 94 tys. ludzi (do 9,2 mln. mieszkańców). Władze w Mińsku nie precyzują, ilu zmarło, a ile opuściło kraj w obawie przed represjami.

Niezależny białoruski portal Nasza Niwa przekonuje, że oficjalne statystyki mogą być zaniżone, ale nawet te liczby robią duże wrażenie. – To cios demograficzny, porównywalny do tego, który kraj przeżywał w latach 30. ubiegłego wieku – komentuje Nasza Niwa.

W ciągu roku liczba mieszkańców 9-milionowej Białorusi zmalała o prawie 100 tysięcy

Tymczasem liczby te nie uwzględniają masowej ucieczki Białorusinów z kraju po tym, gdy Rosja najechała Ukrainę, m.in. z terytorium Białorusi. Z niedawnych danych MSW Gruzji wynika, że od 24 lutego do 15 marca do kraju przybyło ponad 15 tys. Białorusinów, tymczasem w podobnym okresie w ubiegłym roku było tam zaledwie nieco ponad 1,6 tys. białoruskich turystów. Białorusini uciekają do Gruzji, bo to jeden z niewielu krajów świata, który nie zamknął swojej przestrzeni powietrznej dla białoruskich samolotów. Wielu przeprowadza się tam na stałe i przenosi firmy.

Niezależni eksperci szacują, że już prawie 70 proc. białoruskiego eksportu jest objęte sankcjami Zachodu. Z tego powodu władze utajniają informacje dotyczące eksportu oraz dane dotyczące zagranicznych partnerów najważniejszych przedsiębiorstw. Niejasna jest sytuacja soligorskiego zakładu Biełaruśkalij, który był jednym z największych eksporterów nawozów potasowych oraz chlorku potasu na świecie. Był, bo po odcięciu od litewskich portów Mińsk chciał wykorzystać ukraińskie porty, ale plany te pokrzyżowała wojna. Od tygodni krążą informacje o znaczącym spowolnieniu produkcji, a pracownicy, do których dotarł białoruski portal zerkalo.io, spodziewają się nawet kilkakrotnego zmniejszenia wynagrodzeń.

Niejasna jest też sytuacja białoruskich rafinerii w Nowopołocku i Mozyrzu. Pierwsza została objęta zachodnimi sankcjami, ale władze białoruskie próbowały je omijać dostarczając swoje produkty ropopochodne poprzez Estonię. Pod koniec ubiegłego roku furtka ta została zamknięta przez rząd w Tallinie. Z kolei rafineria w Mozyrzu przed wojną dostarczała produkty ropopochodne głównie na Ukrainę.

Czytaj więcej

Andżelika Borys zwolniona z więzienia. Szalupa ratunkowa dla Łukaszenki

Białorusini już odczuwają skutki rosyjskiej agresji na Ukrainę. Po tym jak z Rosji i Białorusi wycofała fińska firma dostarczająca składniki chemiczne do produkcji papieru, jego papieru w białoruskich sklepach wzrosła kilkakrotnie. W Mińsku za ryzę A4 trzeba zapłacić już 50 rubli (równowartość 65 złotych).

Kraj musi się pożegnać z planami wdrożenia 5G, ponieważ chiński Huawei przestaje dostarczać sprzęt białoruskim firmom telekomunikacyjnym. Niezależny portal Charter97.org policzył, że po inwazji Rosji na Ukrainę np. olej silnikowy zdrożał nawet czterokrotnie, ponad 30 proc. więcej trzeba płacić za importowane kawy i herbaty, mocno w górę poszły też ceny mebli.

W obawie przed kolejnymi podwyżkami Białorusini skupują żywność o długim terminie przydatności, sprzedawane bez recepty leki oraz dolary albo euro. Wszystko przez niestabilny kurs rubla białoruskiego, mocno uzależnionego od rosyjskiego. Przed wojną za jednego dolara trzeba było zapłacić 2,5 rubla, teraz – 3,29 rubla.

– Przedsiębiorcy już zakładają ryzyko w rozliczeniach i stąd bierze się wzrost cen. Sytuacja jest bardzo niepewna – mówi „Rzeczpospolitej” Jarosław Romańczuk, czołowy białoruski ekonomista. Twierdzi, że część importowanych z zagranicy towarów może zniknąć z półek białoruskich sklepów. – Cofamy się do czasów sprzed 20 lat, gdy osiągnięciem był zarobek o równowartości 100 dolarów. Myślę, że zatrzymamy się na poziomie, gdy bardzo wielu ludzi będzie miało wynagrodzenie 200 dolarów. Głodu nie będzie, ale będzie znacznie skromniej – dodaje.

Romańczuk wskazuje, że sytuacja w kraju mogłaby znacząco się pogorszyć, gdyby Białoruś wysłała jednak swoich żołnierzy na Ukrainę. – To oznaczałoby kolejne sankcje, ale i totalną izolację gospodarczą. Łukaszenko to dobrze rozumie i dlatego będzie manewrował – twierdzi.

Z najnowszych danych białoruskiego urzędu statystycznego Belstat wynika, że liczba mieszkańców kraju w ubiegłym roku zmalała o ponad 94 tys. ludzi (do 9,2 mln. mieszkańców). Władze w Mińsku nie precyzują, ilu zmarło, a ile opuściło kraj w obawie przed represjami.

Niezależny białoruski portal Nasza Niwa przekonuje, że oficjalne statystyki mogą być zaniżone, ale nawet te liczby robią duże wrażenie. – To cios demograficzny, porównywalny do tego, który kraj przeżywał w latach 30. ubiegłego wieku – komentuje Nasza Niwa.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Gruzini wyszli na ulice. Protesty przeciwko ustawie o „zagranicznych agentach”
Polityka
Premier Włoch wystartuje w wyborach do europarlamentu. Ale mandatu nie przyjmie
Polityka
Hiszpania wstrzymała oddech. Czy Pedro Sanchez zrezygnuje z polityki?
Polityka
Irak będzie surowo karać za stosunki homoseksualne. "Ochrona przed moralną deprawacją"
Polityka
Berliner Zeitung: PiS zrobi z Sikorskiego rosyjskiego agenta