- Mój brat Lech był pierwszym zastępcą Lecha Wałęsy, a w praktyce to on na co dzień prowadził prace związku - twierdzi Jarosław Kaczyński. - Gdyby tego nie było, nigdy nie zostałbym naczelnym "Tygodnika Solidarność" i nie zaczęliby się wokół niego gromadzić różni ludzie - mówił Kaczyński na premierze swojej autobiografii „Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC”.
Prezes PiS tłumaczył, że gdyby nie jego brat Lech, nie powstałby cały nurt, który przeciwstawił się komunizmowi.
W książce Kaczyński pisze m.in.: "Jesienią 1988 roku powstał ostatecznie Komitet Obywatelski, do którego nas powołano. Sprawiło to, że zostaliśmy umocowani podwójnie. Z jednej strony w KKW, z drugiej w KO. Leszek formalnie wciąż był sekretarzem KKW, ale faktycznie zaczął prowadzić posiedzenia, załatwiać bieżące sprawy związku. Niedługo później Henryk Wujec pytał drwiąco: który z Lechów tu decyduje?".
Przy okazji promocji swojej autobiografii Kaczyński stwierdził, że obecna opozycja ma "błędną ocenę rzeczywistości". Gdyby miał jednak doradzać opozycji tak, by zmieniła swoją diagnozę, doradziłby: wstąpcie do Prawa i Sprawiedliwości.
Kaczyński dodał, że starał się, by mimo doznanych przez niego krzywd i spotykającej go krytyki w książce nie było żółci oraz że została napisana "z dobrą wolą". Prezes PiS liczy na to, że jego adwersarze wypowiedzą się na temat spraw opisywanych przez niego w autobiografii.