W środę na połączonym posiedzeniu Izby Reprezentantów i Senatu Kongres USA rozpoczął posiedzenie w sprawie certyfikacji głosów elektorów w wyborach prezydenckich. Wcześniej w Waszyngtonie zebrali się zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa. W ponad godzinnym przemówieniu Trump przekonywał, że wybory zostały sfałszowane. Zwolennicy Trumpa przeszli pod Kapitol, a następnie wdarli się na jego teren. Demonstranci weszli m.in. do sali posiedzeń Senatu.
Po północy czasu polskiego głos w sprawie zamieszek w Waszyngtonie zabrał prezydent Andrzej Duda. "Wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, które są państwem demokratycznym i praworządnym" - napisał na Twitterze prezydent.
- Oczy całego świata zwrócone były na te absolutnie bezprecedensowe wydarzenia w jednym z najważniejszych krajów świata. Tweet prezydenta spóźniony, bezobjawowy jak ta prezydentura, nic nie wnoszący, nic nie rozjaśniający, równie dobrze mógłby się w ogóle nie wydarzyć. To co się dzieje w USA to element globalnego procesu, który obserwujemy: co się dzieje, gdy populizm, narcyzm, zakłamany egotyzm i mitomania zaczyna rządzić polityką - ocenił Hołownia.