Zdaniem Ryszarda Czarneckiego do Polski mogą przyjechać uchodźcy, którzy będą w naszym kraju na czas leczenia. - Mogę sobie wyobrazić płacenie szpitalom, lekarzom i pielęgniarkom w naszym kraju, które leczą osoby ranne z Syrii. Takie osoby mogą być leczone przez szereg miesięcy, ale później wracają. Nie ma natomiast zgody na przymusowe przyjmowanie uchodźców - skomentował.
Czy Polska nie byłaby dużo łagodniej oceniana, gdybyśmy wykonali jakikolwiek gest np. przyjmując 100 osób? - Finlandia w roku 1990 przyjęła 100 Somalijczyków, teraz jest ich 18 tysięcy - odpowiedział Czarnecki.
- Osoby, które płyną na pontonie do Europy, nie myślą o Polsce, myślą o bogatych krajach, który mają większy socjal dla uchodźców. Gdy Dania przykręciła kurek z socjalem, natychmiast uchodźcy zaczęli przenosić się do Szwecji. Uchodźcy wiedzą, kto więcej płaci i tam się kierują. Uchodźcy muzułmańscy wolą też jechać do krajów, gdzie jest duża wspólnota muzułmańska np. we Francji, Belgii czy Wielkiej Brytanii - dodał gość programu.
- Polska nie ulegnie pod szantażom. Pani Kopacz zgodziła się na przyjęcie 12 tysięcy uchodźców. Niespełnienie tego oznaczałoby 3 miliardy euro kary. Komisja Europejska z tego zrezygnowała. Później był pomysł wstrzymywania funduszy europejskich, ale z tego też się z tego wycofano. W tym momencie nie wiemy, jakie są przewidziane instrumenty i sankcje. 4/5 obywateli nie chce imigrantów spoza Europy. Trzeba wziąć pod uwagę to stanowisko - mówił eurodeputowany.
- Temat uchodźców wrócił, bo zbliżają się wybory parlamentarne we Francji i w Niemczech. Angela Merkel i Emmanuel Macron chcą pokazać, że rozwiązali problem relokacji. Gdy spotkamy się ponownie w październiku, te emocje opadną - dodał.