Rz: W czasie wczorajszych obrad Sejmu na sali pojawili się funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej. Wywołało to oburzenie wśród posłów opozycji. Czy w historii II Rzeczpospolitej także mieliśmy do czynienia z podobnymi awanturami sejmowymi?
Marek Kornat: Sejm przedwojenny i ten III Rzeczpospolitej łączy jedno – podobieństwo bardzo gwałtownego konfliktu politycznego. Choć dziś widzimy więcej takiego emocjonalnego zaangażowania się posłów. To dotyczy szczególnie ostatnich kilku lat. Przed wojną to nie było aż tak widoczne, szczególnie po przewrocie majowym, kiedy Sejm utracił rolę dominującego ośrodka politycznego na rzecz władzy rządowej i marszałka Józefa Piłsudskiego.
A jak wyglądało to przed przewrotem?
W okresie przed majem 1926 roku marszałek Sejmu miał niewielkie możliwości dyscyplinowania posłów. Choć czasami dochodziło do bardzo gwałtownych wydarzeń. Ale właściwie takie drobne incydenty i utarczki słowne były na porządku dziennym, jednak spektakularnych awantur sejmowych, które przeszłyby do historii, raczej nie było. Choć warto przywołać okoliczności zaprzysiężenia prezydenta Gabriela Narutowicza w 1922 roku.
Co się wówczas wydarzyło?