Rzeczpospolita: W Sejmie powstała parlamentarna grupa ds. promocji nordic walkingu. Chodzenie z kijkami rzeczywiście wymaga promocji? Wydaje się, że ta dyscyplina jest już w Polsce popularna.
Olgierd Bojke: Każda promocja jest wskazana. Zwłaszcza że ta dyscyplina ma ogromny potencjał. Szacuje się, że w Polsce z kijkami chodzi 3 mln ludzi, a w niedalekiej przyszłości będzie 6 mln. Nordic walking to prosta dyscyplina, pozytywnie wpływa na nasze serce i mięśnie, można ją uprawiać po udarze czy zawale. Ma wiele twarzy: rekreacyjną, rehabilitacyjną, sportową, ale też gospodarczą.
Rzeczywiście ma znaczenie ekonomiczne?
Do nordic walkingu potrzebne są tylko dobre kijki, ale ludzie są tak skonstruowani, że one im nie wystarczają – potrzebują specjalnych ubrań, gadżetów, aplikacji w zegarkach itd. Jest to szansa dla polskiej gospodarki. A przecież dzięki temu, że od dziesięciu lat organizujemy zawody – jako pierwszy kraj świata – staliśmy się globalnym liderem w tej dyscyplinie. Obecnie do Polski przyjeżdżają ludzie z całego świata, by się od nas uczyć. W sobotnich zawodach w Hajnówce udział wzięło tysiąc osób. Dodam, że organizujemy zawody w całej Europie, według polskiego regulaminu. Nasi zagraniczni partnerzy chcieli, by Europejska Federacja Nordic Walking mieściła się w Polsce. Niestety, sprawa od dwóch lat leży w polskich sądach...
Niektórzy nabijają się z osób z kijkami.