Rzeczpospolita: Czy spodziewa się Pani powtórnej fali protestów, tak jak w lipcu?
Weronika Paszewska: To jest trudne do przewidzenia. W lipcu też się tego nie spodziewaliśmy. Teraz nie ma chyba jeszcze tak dużego poczucia zagrożenia jak wtedy.
Kiedy to poczucie może wrócić?
Dopiero wczoraj poznaliśmy kształt tych ustaw. Nie wiemy co PiS z nimi zrobi. W obozie rządzącym nie ma co do tego zgody. To poczucie zagrożenia może wzrosnąć, gdy sejm zacznie prace, czyli jeszcze nie teraz. Ale gdy ta ścieżka legislacyjna się uruchomi, to wszystko będzie się działo bardzo szybko. To co zaproponował prezydent, to olbrzymie zagrożenie m.in. dla wolnych wyborów. Ale chyba jeszcze za wolno to się przebija do opinii publicznej. To druga istotna rzecz, by to poczucie zagrożenia było powszechne.
W niedzielę protesty są już jednak planowane.