W poniedziałek „Rzeczpospolita" ujawniła, że reżim w Mińsku próbuje przeciągnąć na swoją stronę najbardziej na Białorusi rozpoznawalnego więźnia politycznego Wiktara Babarykę. I jak przyznał na łamach „Rzeczpospolitej” przedstawiciel reżimu Juryj Waskrasienski, który niedawno odwiedzał go w więzieniu, na razie bezskutecznie. Bankier (stał na czele rosyjskiego Biełgazprombanku) był uważany za najważniejszego rywala Łukaszenki podczas wyborów 2020 r., ale nie został do nich dopuszczony i trafił za kraty. Później skazano go na 14 lat łagrów.

Ale nie tylko jego Mińsk próbuje wykorzystać w swojej układance przed referendum konstytucyjnym, które Łukaszenko zamierza przeprowadzić w lutym, by wydłużyć swoje rządy. Mówiąc o opozycjonistach, z którymi Łukaszenko mógłby rozmawiać, czołowy białoruski propagandysta Ihar Tur wymienił nazwisko nestora opozycji demokratycznej Zianona Paźniaka. Założyciel opozycyjnego Białoruskiego Frontu Ludowego i odkrywca masowych zbrodni stalinowskich w Kuropatach od 1996 r. jest w emigracji. Teraz mieszka w USA.

Czytaj więcej

Z Aleksandrem Łukaszenką do 2025 roku. Dopuści do głosu kieszonkową opozycję?

– Nie ma sensu odpowiadać na puste spekulacje. Uważam, że Łukaszenko nie jest głupi, by siadać ze mną przy jednym stole. Przecież rozumie, że jest to niemożliwe – komentuje Paźniak dla „Rzeczpospolitej". Krytykuje UE i dzisiejszych liderów opozycji demokratycznej za wprowadzenie sankcji gospodarczych. – Wspierany przez Rosję reżim przez to nie upadnie, upadnie Białoruś, a armia Putina będzie stała na Bugu – dodaje. Nawołuje do bojkotu planowanego przez Łukaszenkę referendum, bo – jak twierdzi – sterowana przez Łukaszenkę CKW i tak „sfałszuje jego wyniki".