Co pani zdaniem będzie głównym tematem debaty samorządowej za rok?
Nie mam szklanej kuli. Rozmawiamy w październiku, za trzy miesiące rozpoczyna się nowy rok budżetowy, a my nadal nie wiemy, jak będą wyglądały finanse samorządu od 1 stycznia. I nie możemy się tego dowiedzieć w grudniu, bo zgodnie z obowiązującymi przepisami budżet gmin musi być złożony w Radach Gmin do 15 listopada. Bardzo bym chciała, żebyśmy za rok o tej samej porze mieli przynajmniej większą stabilność prawa, bo jej brak utrudnia pracę każdemu z nas. Utrudnia to też zarządzanie miastem tak, żeby mieszkańcy wiedzieli, co ich czeka. Takie mam marzenie na za rok, ale śmiem wątpić, czy będzie spełnione. Bo dyskusja wokół Polskiego Ładu toczy się w Sejmie, a my dowiadujemy się codziennie, a to z Twittera, a to z plotek, że następuje kolejna zmiana.
Czytaj więcej
Prezydenci, burmistrzowie i wójtowie przekonują, że Polski Ład prowadzi do „pełzającej centralizacji". I zapowiadają wspólny protest w październiku.
Premier Morawiecki zapowiedział dotacje, wyrównywanie strat spowodowanych Polskim Ładem. Czy panią to przekonuje?
Powtórzę, rozmawiamy na początku października, a do 15 listopada trzeba złożyć budżet. Do tej pory poza deklaracją pana premiera z konferencji prasowej nie wiemy nic – i nie chcę tu być złośliwa, ale różnie z tymi deklaracjami bywa. Jedyny dokument, jaki mamy, to ocena skutków regulacji, towarzysząca zmianie ustawy, potocznie nazywanej Polskim Ładem. Coroczny skutek dla samorządów to jest minus 14 mld zł. Słyszymy o różnych sposobach zasypania tej dziury, ale nie wiemy, jakie one będą.