418 respiratorów Bellavista 1000, które dla polskiego rządu sprowadziła firma E&K z Lublina, wystawiono we wtorek na pierwszą licytację komorniczą za cenę wywoławczą 30 mln zł. Nie wpłynęła ani jedna oferta. Z obwieszczenia o licytacji wynika, że towar „został wyprodukowany do użytku poza obszarem UE i nie posiada gwarancji producenta". Nie został też oclony i nie opłacono za niego VAT. Kupujący musiałby pokryć te zobowiązania. To sprzęt zajęty na wniosek MZ, które zapłaciło spółce za towar, który nie został dostarczony w terminie.
Czytaj więcej
Komornik zlicytuje 418 respiratorów, zajętych w lutym w związku z roszczeniami Ministerstwa Zdrowia wobec spółki E&K, która nie wywiązała się ze zobowiązania dostarczenia resortowi określonej w umowie liczby respiratorów. Cena wywoławcza jednego respiratora, wraz z akcesoriami, wynosi 30 tysięcy złotych. O sprawie poinformował jako pierwszy RMF FM.
Poseł KO Michał Szczerba, który z posłem Dariuszem Jońskim przyszedł na pierwszą licytację, podkreśla, że „te respiratory to szmelc": nie mają zgody na użytkowanie w krajach unijnych ani w warunkach szpitalnych, są tylko do wentylacji domowej. Resort podał, że wiosną ubiegłego roku zapłacił za nie po 22 tys. 700 euro za sztukę – komornik wystawił je za 30 tys. zł. Licytacja odbywa się na zlecenie MZ, które chce odzyskać pieniądze od kontrahenta z Lublina, który nie wywiązał się z umowy. Resort zerwał ją latem 2020 r.
– Losy tego postępowania zależą od wierzyciela i ma on dwie możliwości. Może przejąć na własność zajęte przez komornika ruchomości albo wnieść o przeprowadzenie drugiej licytacji zajętego uprzednio majątku – tłumaczy „Rz" Krzysztof Pietrzyk, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej. Zgodnie z przepisami cena wywołania w drugim terminie licytacji sięga połowy wartości zajętych ruchomości – w tym przypadku 20 tys. zł.
Z opinii biegłego powołanego przez komornika wynika, że ministerstwo kupiło nic niewarty sprzęt. Jak wskazał biegły, respiratory nie zostały wyprodukowane do obrotu i używania na terenie Polski oraz UE, nie posiadają gwarancji producenta w Polsce, a do tego są wyposażone w podzespół, który szybko się zużywa. Zakupiony sprzęt był projektowany do tzw. wentylowania domowego – do prywatnego użytku.
Po pierwszej zakończonej fiaskiem licytacji wierzyciel, czyli MZ, ma teraz dwa tygodnie na to, żeby złożyć wniosek do komornika, że chce przejąć respiratory na własność, i ta kwota pomniejszy dług spółki E&K.
Druga możliwość: w ciągu tych dwóch tygodni ministerstwo może uznać, że przejęcie respiratorów na własność mu się nie opłaca, i złożyć komornikowi wniosek o wyznaczenie drugiej licytacji. Jeżeli i ta zakończy się fiaskiem, to egzekucję z ruchomości umarza się, a zajęcie upada – wtedy sprzęt wraca do spółki i może ona z nim robić, co zechce.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że ministerstwo wyrazi chęć przejęcia na własność respiratorów, które... już kupiło.
Firma E&K nie znalazła się przypadkiem – była na liście rekomendowanych rządowi dostawców, przekazanej przez Agencję Wywiadu spółkom Skarbu Państwa – takie tłumaczenie miał podać były już wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński kontrolerom NIK. To dowód na to, że odpowiedzialność za „aferę respiratorową" ponosi polski wywiad. Dotąd służby – CBA i AW – przerzucały się odpowiedzialnością za sprawdzenie kontrahenta.