Przeciwko „łamaniu regulaminu PO” podczas marcowego zjazdu koszalińskiej PO zaprotestowała posłanka Danuta Olejniczak. Zjazd wybrał przewodniczącego (został nim Stanisław Gawłowski, poseł PO, wiceminister ochrony środowiska) i delegatów na zjazd regionalnej PO. Olejniczak uważa, że stało się to z rażącym naruszeniem procedur.
Członkowie jej koła w piśmie do zarządu zachodniopomorskiej PO napisali m.in: „Uważamy, że pozbawiono nas demokratycznego, biernego prawa wyboru, ponieważ zostały one dokonane przed zjazdem, w wąskim gremium”.
Olejniczak: - Okazało się, że na zjeździe nikt nawet nie wypełniał kart do zgłaszania kandydatur, bo te powstały wcześniej, na spotkaniach lidera z szefami kół. Oczywiście nie byłam na to spotkanie zaproszona.
- Głosowanie było tajne, listy otwarte, a członkowie PO to wolni ludzie, więc mogli popierać, kogo chcieli – kwituje Stanisław Gawłowski, lider koszalińskiej PO. Zarzut o ustawianie list kandydatów na delegatów podczas przedzjazdowych konsultacji, odpiera: - Ludzie chyba mogą się ze sobą spotykać i rozmawiać. Regulamin tego nie zabrania.
Władze zachodniopomorskiej PO odrzuciły protest Olejniczak. Posłanka rozważa, czy nie skierować sprawy do władz krajowych. Tymczasem pozjazdowy protest szykował się też w Szczecinie. Zapowiadała go posłanka Renata Zaremba, bo – jak twierdzi – wbrew ustaleniom z liderem Sławomirem Nitrasem - nikt z jej ludzi nie został delegatem. Oficjalnego protestu jednak nie będzie, bo Zaremba się wycofała z zamiarów. - Brak formalnych przesłanek – tłumaczy dziś. - To była jednak tylko dżentelmeńska umowa, której nie dotrzymano.