Kłopoty z wyborczym kalendarzem

Marszałek Komorowski naciska na szybkie ustalenie terminu wyborów prezydenckich

Publikacja: 14.04.2010 04:14

Bronisław Komorowski

Bronisław Komorowski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Spotkanie klubów parlamentarnych w sprawie ustalenia terminu przyspieszonych wyborów zostało umówione na dzisiaj, dokładnie w południe.

Wczoraj rano Bronisław Komorowski zapowiedział, że chciałby już dziś ustalić datę wyborów prezydenckich. – Wydaje mi się to absolutnie koniecznie, bo konstytucja jest nieubłagana, również z punktu widzenia skrócenia się kalendarza (wyborczego – red.) – powiedział w TVP Info.

Marszałek Sejmu dodał, że czeka na wskazanie terminu przez opozycję, którą na spotkaniu będą reprezentować Adam Lipiński i Marek Kuchciński z PiS oraz szef SLD Grzegorz Napieralski.

Ale opozycja nie chce się spieszyć. Politycy obu partii mówią, że pośpiech jest nie na miejscu. Że krótka kampania wyborcza – gdy w katastrofie zginęli dwaj kandydaci, Lech Kaczyński i Jerzy Szmajdziński – służy kandydatowi PO, czyli Komorowskiemu. – To wyjątkowo delikatna sprawa, ale my, żeby mieć choćby cień szansy w wyborach, będziemy optować za możliwie późnym terminem – mówi polityk z kierownictwa SLD.

– Dla politycznej przyzwoitości i w zgodzie z konstytucją powinna to być druga połowa czerwca. Najlepiej 20 czerwca – uważa jeden z senatorów PO. – Komorowski nie powinien tak się spieszyć. Mamy do niego o to pretensje.

Zapis konstytucji jest w sprawie przyspieszonych wyborów jednoznaczny: w razie śmierci prezydenta marszałek zarządza wybory „nie później niż w 14. dniu po opróżnieniu urzędu, wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów”.

To jednak daje Komorowskiemu pewną swobodę. Jeśli ogłosi datę wyborów dzisiaj, to ich ostatnim możliwym terminem będzie 13 czerwca. Data wcześniejsza – 6 czerwca – jest o tyle zła, że będzie to połączony z Bożym Ciałem długi weekend. Z pewnością odbiłoby się to na frekwencji. Przy terminie 13 czerwca ewentualna druga tura wyborów odbyłaby się jeszcze przed wakacjami – 27 czerwca.

Marszałek może jednak ogłosić datę wyborów w ostatnim możliwym terminie, czyli dwa tygodnie po śmierci prezydenta. I jeśli zrobi to 24 kwietnia, wybory będą mogły odbyć się 20 czerwca. Słabością tego rozwiązania jest to, że druga tura odbyłaby się 4 lipca, czyli już w wakacje.

Obie partie opozycyjne wolą późniejszy termin z jeszcze jednego, bardzo ważnego powodu. Na 45 dni przed wyborami muszą oficjalnie zgłosić swoich kandydatów. Bez zebrania 100 tys. podpisów jest to niemożliwe.

Wybory 13 czerwca oznaczałyby obowiązek zgłoszenia kandydata już za 15 dni, czyli 29 kwietnia. PiS i SLD potrzebują czasu na wskazanie osoby, która zastąpi w wyborach tragicznie zmarłych kandydatów. Sojusz jest w trudnej sytuacji także z innego powodu – nie ma bowiem tak rozbudowanych struktur ułatwiających szybkie zbieranie podpisów.

Polityka
Liderzy koalicji bez premiera. „To jest moment przesilenia”
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Polityka
Szczucki: Mówi się, że Giertych z Sikorskim szykują zamach na Tuska
Polityka
Zbigniew Ziobro po raz siódmy nie stawił się przed komisją śledczą ds. Pegasusa
Polityka
Roman Giertych wstępuje do Platformy Obywatelskiej
Polityka
Wipler: Jako cała Konfederacja szykujemy się do wejścia do rządu
Polityka
Paweł Szefernaker: Chcielibyśmy, by relacje Karola Nawrockiego z rządem były dobre